Zorganizowane przez wicewojewodę pomorskiego we wtorek spotkanie zakończyło się fiaskiem. W spotkaniu wzięli udział dyrektor Wydziału Zdrowia Jerzy Karpiński oraz dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Ewa Książek-Bator oraz docent dr hab.

Wbrew wcześniejszym zapowiedziom w tym roku Uniwersyteckie Centrum Kliniczne nie przewiduje otwarcia takiego ośrodka. Przyczyną jest brak środków i zwiększenie przez NFZ wymagań , także na leczenie tzw. oparzeń średniego stopnia.
- I nic się w tej kwestii nie zmieniło - mówi Mariusz Szymański, rzecznik pomorskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - Kasa NFZ jest pusta.

Warto przypomnieć, że od początku tego roku nie tylko osoby ciężko poparzone, ale także osoby, u których doszło do oparzeń nie większych niż 20 proc. ciała nie otrzymują pomocy w żadnym z pomorskich szpitali! Wszyscy chorzy muszą być transportowani śmigłowcem sanitarnym (za transport płaci Ministerstwo Zdrowia) do ośrodka w Gryficach lub Siemianowicach Śląskich. Trzecią polską placówką tego typu jest Wschodnie Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Szpitalu Powiatowym w Łęcznej (woj. lubelskie).

Źródło: Dziennik Bałtycki