Monika Sewastianowicz: Może zacznijmy w ogóle od tego, czym jest e-dydaktyka, bowiem pojęcie to zapewne będzie się jeszcze przewijać...

Dr Paweł Czarnecki, adiunkt w Katedrze Postępowania Karnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego: Nauczanie zdalne prowadzone było przez niemal cały semestr letni 2019/2020 oraz cały rok akademickim 2020/2021. Wymusiło to nie tylko zmianę sposobu prowadzenia zająć, organizacji swojego harmonogramu, sposobu spędzania czasu wolnego, egzaminowania czy wreszcie relacji interpersonalnych między wykładowcami czy studentami. Dziś rzeczywiście to słowo-klucz, odmieniane w dyskusjach przez wszystkie przypadki. Pojęcie to występuje w języku potocznym zamiennie ze słowami: „e-learning”, „e-nauczanie”, czy „nauczanie zdalne”. Nie wchodząc w dywagacje i akademickie dysputy, przez e-dydaktykę rozumiem, taki sposób przekazywania wiedzy przy użyciu odpowiedniego oprogramowania i sprzętu komputerowego, który pozwala nauczycielowi (wykładowcy) oraz studentowi (uczniowi) na wzajemne interakcje i komunikację, pomimo tego, że nie przebywają w tym samym miejscu na uczelni. To tak w skrócie.

 

Czy aktualnie nauczenie zdalne to reguła czy wyjątek?

Aktualnie to reguła, bowiem znacząca większość zajęć prowadzona jest w formie zdalnej. Na studiach prawniczych zresztą od marca 2020 r., z uwagi na wprowadzenie ministerialnego rozporządzenia, cała dydaktyka prowadzona była w tej formie na terenie całego kraju. Na niektórych jednak kierunkach wprowadzono możliwość zajęć stacjonarnych (zajęcia warsztatowe, laboratoria czy praktyki) w formie stacjonarnej, aczkolwiek z zachowaniem odpowiednich wymogów sanitarnych. W dużej mierze proporcje między nauczaniem zdalnym, a tradycyjnym zależą od osób zarządzających daną uczelnią. Znam uczelnie prawnicze, na których nauczanie zdalne jest wyjątkiem. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że powrotu do nauczania prowadzonego przed rozpoczęcia pandemii COVID-19 nie ma.

 

Jak wygląda nauczanie zdalne prawa?

W praktyce nie ma uniwersalnych zasad, narzędzi czy form dydaktycznych w nauczaniu prawa na uczelniach prawniczych. Możliwości jest co niemiara, ale istotne jest czy prowadzimy nauczenie zdalne w formie synchronicznej (wykładowca i studenci komunikują się w tym samym czasie za pomocą różnych platform internetowych) czy też formę asynchroniczną (wykładowca przygotowuje materiał dydaktyczny czyli: zadania, prezentacje, a następnie udostępnia go studentom na kilkanaście różnych sposobów, zaś student w dowolnym dla siebie momencie zapoznaje się z nim lub też tego nie robi). To, jak będzie wyglądała dydaktyka zależy w głównej mierze od nauczyciela akademickiego. Niektórzy chętnie się angażują w nauczanie zdalne, inni wolą pozostać przy tradycyjnym modelu. Wielu wykładowców, szczególnie tych prowadzących seminaria, ale też wykłady czy nawet ćwiczenia nie prowadziło w ogóle w pandemii zajęć w czasie rzeczywistym, lecz przesyłało materiały lub prezentacje. Powiem to eufemistycznie: Nie jest to praktyka godna naśladowania.

 

Czy zdalne nauczanie prawa jest tak samo skuteczne jak nauczanie tradycyjne?

Trudne pytanie, nie ma jednoznacznych badań na ten temat. Istotą każdego nauczania jest przekazanie wiedzy i określonych wartości aksjologicznych. Doświadczenie i intuicja podpowiadają mi, że skuteczność przyswojenia informacji jest podobna w obu przypadkach. Nauczanie zdalne prawa czy to na studiach, kursach czy studiach podyplomowych świetnie się sprawdza w wypadku prowadzenia klasycznego wykładu, gdy wykładowca przekazuje dużą porcję informacji, zaś student w czasie wykładu nie wchodzi w żadną interakcję z nauczycielem, lecz jedynie w czasie wykładu lub po jego zakończeniu zapoznaje się z materiałem. W wypadku zajęć interaktywnych (warsztaty, ćwiczenia, seminaria) problemy techniczne w praktyce utrudniają prowadzenie dydaktyki, szczególnie gdy ma ono miejsce w grupie kilkudziesięciu osób. Nie oszukujmy się, prowadzenie ćwiczeń czy warsztatów online w grupach 8-12 osób nigdy nie będzie efektywne.

 

 

Jak - zdaniem pan - pandemia COVID-19 wpłynęła na uczelnie?

Niezależnie od uczelni, pandemia zmieniła wiele w zakresie dydaktyki, ale też organizacji pracy uczelni. Przykładowo na UJ posiedzenia organów kolegialnych takich jak rady wydziału, komisje senackie czy zebrania katedralne z oczywistych powodów zostały przeniesione do sieci.

 

Czy przyspieszyła cyfryzację i wdrożenie rozwiązań technologicznych - zarówno w kwestii administracji, jak i dydaktyki?

Podobno ulubionym wyrażeniem prawników, jest stwierdzenie: „To zależy”, nie lubię tego zwrotu, ale w tym wypadku jednak trzeba się nim posłużyć, aby wnikliwie starać się udzielić odpowiedzi na pytanie pani redaktor. To dłuższa wypowiedź zatem może jednak tutaj wyłącznie do e-dydaktyki. Po pierwsze zmiany na uczelniach dostosowujące do nowej, pandemicznej rzeczywistości inaczej przebiegały na uczelniach, które nauczanie zdalne stosują już od dawna, choć w mniejszym lub większym zakresie. Po drugie, zmiany inaczej przebiegają w wypadku uczelni medycznych czy technicznych a odmiennie na uczelniach na studiach z zakresu nauk humanistycznych i społecznych.

W skrócie powiedziałbym tak, pandemia wymusiła na uczelni odnalezienie się w nowej rzeczywistości: Na niemal wszystkich uczelniach wyższych pandemia COVID-19 wymusiła zmiany w dydaktyce, na niektórych uczelniach natomiast odkryła olbrzymie niedostatki organizacyjne, ale też ankiety przeprowadzone wśród studentów na różnych kierunkach potwierdzają, że Wydział Prawa i Administracji UJ świetnie sobie poradził z nowym wyzwaniem.

 


Czy po pandemii uczelnie będą prowadzić więcej zajęć w trybie zdalnym?

Tu również jestem przekonany, że wszystkie uczelnie rozszerzą zakres zajęć prowadzonych w formie zdalnej. Jesteśmy na to skazani. Jeśli nie dojdzie do uczelnianego lockdownu, to każda z uczelni prawdopodobnie będzie miała zajęcia także prowadzone w formie tradycyjnej. To jest nieuchronny proces i związany jest z zaletami zdalnego nauczania, chociażby z uwagi na coraz bardziej rosnące koszty kształcenia tradycyjnego, związane chociażby z wynajęciem sal.

Przypuszczam, że w przyszłości można będzie wszystkie dyżury prowadzić zdalnie. Podobnie uważam, że wykłady powinny być nagrywane i dostępne bez żadnych ograniczeń dla osób zapisanych na dany przedmiot, natomiast prezentacje dydaktyczne natychmiast obowiązkowo powinny być dostępne po wykładzie, a konspekty zajęć dostępne wcześniej. To absolutna podstawa. E-dydaktyka posiada szereg zalet, student ma dostęp materiałów, które sam może edytować. E-nauczanie w szczególności pozwala prowadzić nauczanie na szeroką skalę, a co więcej pozwala studentowi dostosować tempo samodzielnej pracy do swojego własnego harmonogramu czy innych zajęć. E-learning to także duża szansa aby urozmaicić sobie zajęcia. Każdy prowadzący może nagrywać materiały i zamieszczać na youtube.com, ja przykładowo jeszcze kilka lat wcześniej utworzyłem kanał i w czasie pandemii chodziłem po mieście, robiłem transmisję w czasie zajęć, nagrywałem filmy przygotowujące do egzaminu. Ot takie urozmaicenie.

Czy nauczanie zdalne ma wady?

Tak, jak niemal wszystko, ale to zagadnienie na zupełnie inną rozmowę. Jestem pewien, nauczanie zdalne ma znacznie więcej zalet, ale jego wprowadzenie zależy zarówno od nastawienia studentów, czy prowadzących, ale również od infrastruktury sieciowej. W początkowej fazie wymaga znacznych nakładów finansowych ze strony uczelni, ale też studentów, bowiem nadal nie wszyscy mają dostęp do odpowiednich narzędzi czy oprogramowania. Nauczanie zdalne na pewno utrudnia nawiązanie znajomości, czy kształtowanie relacji uczeń-mistrz. Przygotowanie wysokiej jakości materiałów w nauczaniu zdalnym jest bardziej pracochłonne.

 

Co jest największą barierą dla wdrażania technologicznych rozwiązań na uczelniach?

Na pewno decydują o tym problemy finansowe, logistyczne i organizacyjne z przygotowaniem oferty dydaktycznej, przeszkoleniem nauczycieli i studentów. Wdrożenie e-learningu wymaga zawsze czasu i jest dużym wyzwaniem. Kluczowe jest przygotowanie instrumentarium prawnego, ale też skutecznego zarządzania uczelnią. Mam jednak wrażenie, że naprawdę największą barierą jest obawa przed zmianą. Z reguły nikt nie lubi zmian, szczególnie tych, które są rewolucyjne. Wielu nauczycieli pozostaje przy starych nawykach dydaktycznych i niechętnie biorą udział w kursach doszkalających czy mających na celu przyswojenie nowych umiejętności związanych z obsługą nowych programów. Przestawienie się w ciągu paru dni na nauczanie zdalne wymaga niezwykłych umiejętności. Nie oszukujmy się jednak, zmian nie powstrzymamy. Od nas zależy tylko, czy lepiej się do nich dostosujemy, czy też obudzimy się z ręką nie powiem gdzie.

 

Czy uważa pan, że warto kontynuować zdalne nauczanie?

Zachęcam zarówno uczelnie, jak i prowadzących zajęcia do wdrożenia instrumentów nauczanie zdalnego. Dobry dydaktyk poradzi sobie bez multimediów, a narzędzia cyfrowe nie sprawią, że będziemy lepszymi dydaktykami, ale na pewno ułatwią nam podniesienie swoich kwalifikacji. Trzeba patrzeć w przyszłość optymistycznie i starać się być lepszym dydaktykiem. Przyniesie to wykładowcom satysfakcję, a także podwyższy jakość kształcenia.