- Ze względu jednak na istotne oddziaływanie rzeczonych rozwiązań na funkcjonowanie polskiego systemu szkolnictwa wyższego i nauki ograniczenia nie powinny być utrzymywane permanentnie, w warunkach tego niewymagających - uzasadnia zmianę resort nauki. Dlatego pierwszy semestr nowego roku akademickiego uczelnie prawdopodobnie rozpoczną już stacjonarnie. 

Czytaj: Koniec zdalnych zajęć na uczelniach>>
 

Czarnek: zachęcamy do stacjonarnego nauczania

Ograniczenie stacjonarnej pracy uczelni obowiązywać miało do 30 września 2021 r., jednak resort uznał, że wraz ze spadającą liczbą zakażeń utrzymywanie tego rozporządzenia jest zbędne, tym bardziej, że stacjonarnie pracować mają szkoły.  Minister Przemysław Czarnek zapowiedział w poniedziałek, że w tym tygodniu pojawi się rozporządzenie zmieniające nieco zasady funkcjonowania uczelni.  Ma ono - jak podkreślał - zachęcać rektorów do tego, aby wszędzie odbywały się zajęcia stacjonarne.

 

- Rektorzy uczelni będą mogli również podejmować decyzje o zajęciach zdalnych, ale tylko wtedy, kiedy sytuacja pandemiczna się pogorszy  - mówił Czarnek.  Regulacje zawarte w rozporządzeniu umożliwiały skorzystanie z narzędzi przewidzianych dla zawieszenia uczelni w ustawie - Prawo o szkolnictwie wyższym w tym m.in. prowadzenia zdalnych egzaminów lub wykładów czy ćwiczeń.

 

Uczelnie gotowe na każde rozwiązanie

Jak mówi Prawo.pl dr Maciej Kawecki, dziekan Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie, jego uczelnia gotowa jest na każdy wariant, a ostateczna forma zajęć będzie zależeć od sytuacji epidemicznej w Polsce. - Jeżeli da się przeprowadzić zajęcia w formie stacjonarnej, to rozważymy powrót do tej formy. Na razie nastawiamy się na formę hybrydową taką, która dopuszcza obecność ograniczonej liczby studentów na salach wykładowych, a jednocześnie streamowanie wykładów przez internet. Chcemy, żeby to student wybierał formę, która mu najbardziej odpowiada, bo aktywny student nie musi siedzieć na sali, żeby skorzystać z wykładu - mówi. Dodaje, że w przypadku części zajęć forma zdalna się sprawdza - zwłaszcza jeżeli chodzi o wykłady i zajęcia teoretyczne. - Gorzej z formą warsztatową, tam kontakt ze studentem jest nieodzowny - mówi dr Kawecki.

Według dr. hab. Grzegorza Krawca, profesora Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, zmiany w przepisach mogą nieco namieszać, bo część uczelni już przygotowało się na prowadzenie części zajęć zdalnie w nowym roku akademickim.

- Teraz musimy poczekać na nowe przepisy i dostosować program, jako że przepisy ustawy się na razie nie zmieniają, myślę, że uczelnie będą skłaniać się ku trybowi hybrydowemu. Wiele szkół wyższych chce też utrzymać zdalne studia podyplomowe. Niemniej trzeba będzie dostosować do nowych przepisów wewnętrzne regulacje uczelni. Będzie to w pewnym sensie kubeł zimnej wody tak dla wykładowców, jak i studentów, bo mimo pewnych mankamentów, zdążyliśmy się przyzwyczaić do zdalnych zajęć. Niemniej w dalszej perspektywie myślę, że w pełni zdalna praca uczelni negatywnie odbiłaby się i na studentach i na kadrze - mówi prof. Krawiec.

 

Prace dyplomowe w końcu na czas

Według profesora Krawca uczelnie powinny wrócić do stacjonarnych wykładów. - Wolę zdalnie prowadzić seminaria, daje mi to możliwość łatwego udostępniania materiałów, skorzystania z publikacji, które mam pod ręką, co sprawia, że łatwo mogę zweryfikować informację lub dotrzeć do poszukiwanego fragmentu - tłumaczy.

Zdalne seminaria chwali sobie również dr Olga M. Piaskowska, adiunkt na Wydziale Prawa Uniwersytetu SWPS, która podkreśla, że pozwalają jej one na indywidualną pracę ze studentami. - Mam wrażenie, że w czasie pandemii studenci częściej oddają prace w terminie, być może to właśnie kwestia lepszego kontaktu z promotorem, z którym mogą łatwiej skonsultować problem przez internet. Mam nadzieję, że to rektorzy będą decydować o tym, w jakiej formie będzie można prowadzić poszczególne zajęcia. Myślę, że nie należy odrzucać pomysłów dotyczących hybrydowej nauki, bo to w wielu przypadkach optymalne rozwiązanie. To nie tak, że nie istniało przed pandemią - nasi studenci oprócz tradycyjnych zajęć korzystali z Wirtualnej Klasy, udostępnialiśmy im tam materiały, konspekty zajęć, a oni przesyłali nam rozwiązania zadań. Dzięki temu przejście na zdalną pracę odbyło się bardzo płynnie. Teraz gdy większa liczba wykładowców i studentów nauczyła się wykorzystywać te rozwiązania, mam nadzieję, że będzie to możliwe - mówi. Dodaje, że możliwość zdalnej nauki docenili zwłaszcza studenci studiów niestacjonarnych, którzy nie zawsze mogli pojawiać się na wykładach. - Teraz mogli ich wysłuchać gdziekolwiek by nie byli, nawet w pracy. Choć oczywiście sprawdza się to jedynie w przypadku niektórych zajęć, te praktyczne zawsze efektywniejsze są w formie tradycyjnej - mówi dr Piaskowska.