Trybunał nie uznał tego stanu rzeczy za naruszenie prawa do wolności wypowiedzi chronionego w art. 10 Konwencji o prawach człowieka. Trybunał uznał, iż art. 212 polskiego kodeksu karnego chroni "dobre imię i prawa innych osób", a zatem jest zgodny z art. 10 ust. 2 Konwencji, który stanowi katalog podstaw uzasadniających ingerencję w prawo do swobody wypowiedzi, a tym samym przypadków ograniczenia tego prawa. Skarżący bronił się twierdząc, iż nazwanie dziennikarza "manipulatorem" i "kolaborantem" stanowiło jedynie wartościującą formę wypowiedzi, a nie stwierdzenie faktu. Trybunał wskazał jednakże, iż nawet osąd wartościujący powinien opierać się na określonych podstawach faktycznych, których w tym przypadku zabrakło.
Trybunał przeprowadził także analizę postępowań przed sądami polskimi, które miały miejsce w tej sprawie. Sądy uwzględniły szczególną rolę skarżącego jako radnego, jeżeli chodzi o występowanie w obronie spraw publicznych, i przeprowadziły szczegółową analizę tego, czy "kolaborant" i "manipulant" wykraczają poza granice dopuszczalnej krytyki, nawet w przypadku radnego. Konwencja o prawach człowieka chroni wypowiedzi kontrowersyjne, stosujące pewnego rodzaju przesadę, nie może być jednak stosowana w charakterze tarczy chroniącej przed odpowiedzialnością za bezpodstawne obelgi. "Kolaborant" i "manipulant" są tym bardziej obelżywe w polskiej rzeczywistości, gdyż jednoznacznie kojarzą się z minionym, komunistycznym ustrojem państwa.
Omawiany wyrok to kolejny wyrok, w którym Trybunał porusza się wzdłuż nieoczywistej granicy pomiędzy dozwoloną, chociaż kontrowersyjną krytyką, a obelgami, które nie korzystają z ochrony Konwencji. "Manipulant" i "kolaborant" należą do grupy obelg.
Tak wynika z wyroku Trybunału z 26 czerwca 2012 r. w sprawie nr 12484/05, Ciesielczyk przeciwko Polsce.
Katarzyna Warecka
Artykuł pochodzi z programu System Informacji Prawnej LEX on-line