Sprawa dotyczyła sporu między jednym z warszawskich funduszy inwestycyjnych a jego klientką, która nie wypłaciła mu określonej w umowie kwoty. Fundusz wystosował wprawdzie wezwanie do zapłaty, ale nie spowodowało to ściągnięcia należności, dlatego skierował sprawę do sądu.
Sąd rejonowy nakazał kobiecie uregulować należności wobec funduszu. Ten zaczął je ściągać w trybie egzekucji komorniczej. Kobieta zaprotestowała i złożyła do sądu rejonowego sprzeciw od nakazu, domagając się zaprzestania egzekucji. Sąd uznał jednak, że sprzeciw wpłynął do niego już po upływie terminu na jego złożenie, dlatego sądowy nakaz zapłaty już się uprawomocnił.
Kobieta złożyła zażalenie do Sądu Okręgowego w Radomiu. Ten stwierdził, że sąd pierwszej instancji popełnił błąd, uznając, że kobieta nie dotrzymała terminu na złożenie sprzeciwu. Jego zdaniem doszło do tego, ponieważ kobieta nie otrzymała we właściwym trybie dokumentów, które pozwoliłyby jej na terminowe złożenie sprzeciwu.
Kobieta, nie czekając na uprawomocnienie się wyroku radomskiego sądu II instancji, wystąpiła do Sądu Okręgowego w Warszawie, żądając od funduszu zwrotu pieniędzy ściągniętych w trybie egzekucji komorniczej. Oczekiwała również, że fundusz wypłaci jej odszkodowanie w związku ze szkodą, jaką poniosła z powodu egzekucji.
Warszawski SO w wyroku z 5 września 2012 r. (sygn. XXV C 902/12) orzekł, że fundusz inwestycyjny ma zwrócić kobiecie wyegzekwowane pieniądze. Uzasadniając swój wyrok sąd stwierdził, że co prawda fundusz nie złamał prawa, przeprowadzając egzekucję, ale prowadził ją, opierając się na "pozorach podstawy prawnej", ponieważ decyzja sądu rejonowego o uprawomocnieniu się nakazu zapłaty była błędna. Zdaniem SO doprowadziło to do bezpodstawnego wzbogacenia funduszu, dlatego powinien on zwrócić kobiecie wyegzekwowaną kwotę.
Warszawski SO zaznaczył, że na jego wyrok nie miała wpływu tocząca się przed Sądem Okręgowym w Radomiu sprawa z powództwa funduszu. Jednocześnie sąd oddalił powództwo kobiety o odszkodowanie. Uznał, że nie powinna ona dostać dodatkowych pieniędzy, bo nie udowodniła, że faktycznie poniosła szkodę. (PAP)