Jak poinformowano w piątek w siedzibie Związku Nauczyciestwa Polskiego, członkowie tego związku będą podczas protestu mówić o chaosie wywołanym reformą Anny Zalewskiej, o niekorzystnych zmianach w statusie i awansie zawodowym oraz o niskich zarobkach. - Z nowymi obowiązkami nakładanymi na nauczycieli i pracowników niepedagogicznych nie idą w parze godne płace. Tegoroczna podwyżka wynosząca od 87 do 117 zł netto nie poprawiła sytuacji finansowej pedagogów. W dalszym ciągu płace zasadnicze w oświacie są bardzo niskie: stażysta może liczyć na 1751 zł netto, a dyplomowany na 2377 zł netto. Tymczasem to nauczyciele budują przyszłość naszego kraju. Pensje nauczycieli muszą wzrosnąć. Realnie, a nie symbolicznie! Teraz - mówił przewodniczący związku Sławomir Broniarz.
I podkreśłał, że Anna Zalewska nie dostrzega chaosu, który pojawił się w szkołach w wyniku jej decyzji. - Winę przerzuca na samorządy, które musiały w bardzo szybkim tempie przystosować się do narzuconych zmian i sfinansować reformę. Reforma Anny Zalewskiej to okradanie samorządów - stwierdził.

Sprawdź: Prawo oświatowe>>

Związkowcy podkreślają też, że krytycznie oceniają szefową MEN za pozorowanie dialogu, składanie deklaracji bez pokrycia i manipulowanie informacjami. - Anna Zalewska jest twarzą złej zmiany w edukacji. Jest odpowiedzialna za chaos organizacyjny i kadrowy w oświacie - stwierdzają.