Do liceów ogólnokształcących trafiali uczniowie, dla których problemem byłaby nauka w zawodówce - alarmuje "Rzeczpospolita". Według gazety dyrektorzy niektórych placówek byli zaszokowani liczbą punktów, która wystarczyła, by dostać się do ich szkoły. W kilkunastu warszawskich ogólniakach i technikach byli tacy, którzy z 200 możliwych zdobyli zaledwie 20–30 punktów rekrutacyjnych.
– Rekrutacja do szkół ponadgimnazjalnych, a więc nieobowiązkowych, nie powinna polegać na tym, że uczeń dostaje się do takiego typu placówki, który wydaje mu się właściwy. Musi to podeprzeć pewnym potencjałem intelektualnym, który daje szanse na to, że sprosta stawianym tam wymaganiom – mówi dr Jerzy Lackowski, były małopolski kurator oświaty. Dodaje, że obecny prowadzi do patologii i obniżania jakości edukacji.
Dlatego też eksperci postulują wprowadzenie progów minimalnych, których osiągnięcie byłoby konieczne, by wziąć udział w rekrutacji do liceum.

Polecamy: Zreformowane licea wychowają ludzi ograniczonych