Wiedług listu (opublikowanego tutaj) dostępnienie elektronicznych podręczników na wolnej licencji, czyli za darmo i z możliwością zmian ich treści, stanowić będzie czyn nieuczciwej konkurencji zgodnie z ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Samo zaś podpisanie umowy, według wykładni dokonanej przez wydawców, będzie nosiło cechy porozumienia naruszającego konkurencję. 

MEN broni się, że nic takiego nie będzie miało miejsca.
- Treści edukacyjne nie będą monopolizowane, co udowadnia przyjęte przez rząd założenie udostępnienia e-podręczników na otwartych licencjach jako otwartych zasobów edukacyjnych. Będzie można je zatem dowolnie kopiować, zmieniać i remiksować, rozpowszechniać, przedstawiać i wykonywać. Z tych bardzo szerokich możliwości będą mogli korzystać wszyscy, w tym wydawcy - zwróciła uwagę zastępczyni rzecznika prasowego MEN Paulina Klimek. Dodała, że z informacji uzyskanych z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wynika, iż w projekcie nie występują przesłanki czynu nieuczciwej konkurencji. Więcej>>