Chodzi o raport, który Tomasz Elbanowski przedstawił podczas debaty sejmowej na temat referendum ws. obowiązku szkolnego sześciolatków. Podczas spotkania padly zarzuty odnoszące się do konkretnych placówek, te żądają sprostowania, a niektóre nawet grożą pozwem.
Elbanowski zarzucał m.in. szkole w Jaśle, że nie ma w niej żadnych dywanów do zabawy.
- To kłamstwo - mówi dyrektorka placówki. - Ja zapraszam pana Elbanowskiego, żeby do nas przyjechał i zobaczył, w jakich warunkach pracujemy, ile mamy nowoczesnych pomocy dydaktycznych i dopiero wtedy niech ogłasza na cały kraj, jak wygląda sytuacja w Jaśle.
- W szkole nr 13 w Kielcach, pięcio- i sześciolatki rok w rok upychane są w czymś w rodzaju spiżarni - mówił Elbanowski.
- Absolutnie nie godzę się na takie porównania - odpiera zarzuty dyrektor - Szkoła, nauczyciele i rodzice czuli się naprawdę skrzywdzeni tymi insynuacjami. Nikt się na warunki w świetlicy nie skarżył, w 48-metrowym pomieszczeniu czas spędza 21 dzieci. Klasy są piękne i naprawdę przytulne - zapewnia.
Krakowskiej szkole zarzucono z kolei, że dzieci upychane są w świetlicy, a najprostszym sposobem zorganizowania im zajęcia jest włączenie telewizora.
Tu zaprotestowali sami rodzice.
- W szkole są trzy świetlice, do tego plac zabaw, plac rekreacyjny, boisko trawiaste do gry w piłkę i tzw. małpi gaj. W świetlicy o żadnym ryku telewizora nie ma mowy. Dzieci mają zapewnioną opiekę na wysokim poziomie - dodaje. Tym bardziej dziwi ją to, że żaden z rodziców nigdy się nie poskarżył na pracę świetlicy.
- Zdaję sobie sprawę, że to subiektywne opinie. Ale - generalnie rzecz biorąc - to nie jest obraz fałszywy, tylko obraz tego, jak szkołę widzą rodzice - tłumaczy Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców. - to jakaś grubsza inicjatywa. Przy wcześniejszych raportach takich spraw nie było. Więcej>>