- Pierwszaki i jeszcze drugie klasy specjalnie nie narzekają, ale kartofle oddają. Ale już czwarte i starsze klasy marudzą. Ziemniaki bez soli są niejadalne. Mam wykupione obiady i jak inni nauczyciele doprawiam jedzenie, starając się, by dzieci nie widziały. Jednego dnia sto litrów kompotu poszło do zlewu, bo bez cukru nie dało się go wypić - opowiada pedagog jednej z warszawskich podstawówek. Niektórzy rodzice proszą szkoły, by dosalały dania - deklarują, że wezmą za to odpowiedzialność.
Mniej soli i cukru w szkolnych posiłkach>>
Opiekunowie obawiają się także wzrostu cen szkolnych posiłków.
- Jeśli mam słodzić miodem, to dwudaniowy obiad z kompotem nie będzie kosztował 7,5 zł. Głupoty wymyślają. Jak dzieci będą jeść śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację, a do tego ruszać się, nikt gruby nie będzie. - komentuje kucharka. Więcej>>
Co nas czeka we wrześniu? - kalendarium zmian w prawie oświatowym 2015/2016>>