Winę za tegoroczne błędy na egzaminie gimnazjalnym ponoszą autorzy arkuszy, a uczeń nie ma prawa zaskarżenia błędu komisji.
Centralna Komisja Egzaminacyjna nie radzi sobie z organizacją egzaminów zewnętrznych. Źle przygotowuje zadania dla zdających, nie pozwala uczniom kopiować swoich prac i kart ocen, nie rozpatruje ich skarg w terminie umożliwiającym im kontynuowanie nauki. Z kolei resort edukacji nie potrafi efektywnie nadzorować jej działalności i konsekwentnie usprawiedliwia jej ewidentne błędy. Eksperci podkreślają, że płaci za nie młodzież, tracąc szansę na naukę w danej szkole czy na wymarzonym kierunku studiów. Postulują szybką naprawę zewnętrznego systemu oceniania.
Zgodnie z przepisami uczniowie mogli w ciągu dwóch dni od zakończenia egzaminu zgłosić dyrektorowi właściwej okręgowej komisji egzaminacyjnej, że zostały naruszone przepisy dotyczące przeprowadzenia egzaminu - wskazuje Maciej Osuch, społeczny rzecznik praw ucznia. Uczniowie i dyrektorzy szkół uważają, że dwa dni to za mało na napisanie odwołania, szczególnie że uczniowie są zaabsorbowani egzaminami i nie są w stanie w tak krótkim czasie przeanalizować procedur odwoławczych.
Co gorsza, przepisy oświatowe traktują uczniów gorzej niż pozostałe osoby. Kodeks postępowania administracyjnego daje 14 dni na wniesienie odwołania. Maciej Osuch wskazuje też, że decyzja dyrektora OKE jest ostateczna. Uczeń nie może więc odwołać się od niej ani do dyrektora CKE, ani zaskarżyć jej do sądu.
- W państwie prawa sprawa nie może być rozpatrywana tylko przez jedną instancję - podkreśla Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Rzecznik praw obywatelskich już trzeci rok z rzędu, w trzech kolejnych listach do ministra edukacji wskazuje, że kwestie dotyczące procedury oceniania, przeprowadzania i unieważnienia egzaminów powinny podlegać kontroli sądowej.
Także w przyszłym roku część gimnazjalistów będzie mieć problemy związane z egzaminem i rekrutacją. Za rok na egzaminie gimnazjalnym trzeba będzie zdać język obcy. Teoretycznie do wyboru będą: angielski, francuski, hiszpański, niemiecki, rosyjski i włoski. W praktyce jednak uczeń będzie musiał wybrać ten, którego uczy się w danej szkole jako obowiązkowego.
CKE uważa jednak, że nie można uczniom pozwolić na wybór języka. Marek Legutko, dyrektor CKE, tłumaczy, że egzamin ma sprawdzać, czego uczeń nauczył się w szkole, a nie poza nią.
 
Źródło: Gazeta Prawna, 19.05.2008 r.