Według adwokata Ordo Iuris dr. Tymoteusza Zycha każda działalność organizacji zewnętrznej może zostać poczytana za taką, na którą potrzeba w szkole zgody dyrektora i pozytywnej opinii rady rodziców. Według prawnika pojęcie, jakim posługuje się ustawa, jest bardzo szerokie. Wydaje się uzasadnione twierdzenie, że wymóg ten dotyczy także form aktywności organizacji społecznych, które nie wiążą się z prowadzeniem zajęć przez pracownika lub wolontariusza takiej organizacji.

 

Szkoły mają prawo angażować się w organizację "Tęczowego Piątku">>


Prawo oświatowe nie zawsze stosowane

Interpretacja przepisu zależy jednak od tego, co faktycznie robi dana organizacja. W kwestii samego udostępniania materiałów zastosowanie przepisu jest wątpliwe.

-  Działalność organizacji na tle art. 86 ust. 2 pr. ośw. musi na pewno odnosić się do konkretnej szkoły. Generalne informowanie o akcji, publikowanie materiałów itp. na pewno nie stanowi przedmiotu żadnej reglamentacji prawnej ze strony prawa oświatowego. Mieści się natomiast w ramach ogólnej swobody wypowiedzi, która podlega ochronie na podstawie prawa konstytucyjnego i międzynarodowego - tłumaczy Prawo.pl dr hab. Mateusz Pilich, autor komentarza do Prawa Oświatowego - Nie ma ogólnego obowiązku uzgadniania programów zajęć z kimkolwiek, jeżeli działalność nie ma charakteru zajęć szkolnych w rozumieniu ustawy - dodaje.

 

 

 

Odnosi się też do stanowiska resortu edukacji, który podkreślał, że rodzice mogą sprzeciwić się udziałowi dzieci w inicjatywach, które są niezgodne z ich światopoglądem.

- Rodzice mogą sprzeciwiać się zarówno udziałowi ich dzieci w Tęczowym Piątku, jak i szkolnych obchodach Dnia Żołnierzy Wyklętych. To nie są obowiązkowe treści nauczania. Zajęcia o charakterze formatywnym zawsze powinny podlegać decyzji rodziców - w przeciwieństwie do zajęć, których celem jest przekazywanie wiadomości z zakresu szkolnych przedmiotów nauczania, co do których ustalono wymagania w podstawie programowej kształcenia ogólnego - tłumaczy ekspert - Oczywiście byłbym za tym, aby szkoły pozostawić w spokoju tak dalece, jak to możliwe. Proponowałbym ze swej strony nie oklejać ich żadnymi nalepkami z tęczą - ani za, ani przeciw. Dla apolityczności szkoły oraz uspokojenia nastrojów społecznych, i tak już zbyt napiętych, tak byłoby najlepiej - dodaje.

 

Prawnik podkreśla przy tym, że sprzeciw jednego rodzica niczemu nie przeszkodzi. W świetle art. 86 pr. ośw. ewentualne zorganizowanie w szkole przez zewnętrzną organizację jakichś zajęć na temat sytuacji osób LGBT ma na pewno wymiar polityczny i z tego punktu widzenia podlega opiniowaniu przez radę rodziców, która może wyrazić negatywną opinię; to w zasadzie przesądza odmowę zgody dyrektora szkoły.
- Jeżeli natomiast zajęcia organizuje ktoś wewnątrz szkoły, to decyzja o tym, czy się zgodzić, należy tylko do dyrektora szkoły, zaś w zajęciach uczestniczą tylko te dzieci, których rodzice się zgodzą. Czyli brak zgody jednego rodzica jest brakiem jego zgody i ma znaczenie tylko dla jego dziecka - konstatuje.