Pracę znaleźć będzie można w zawodach, w których pedagogiczne wykształcenie jest atutem np. przy wykonywaniu pracy opiekuna w żłobku albo asystenta społecznego.
-  To szansa dla tych, którzy tracą pracę. Kto pracował z dziećmi i ma przygotowanie pedagogiczne, będzie umiał się odnaleźć np. jako asystent rodziny, łatwiej też przekwalifikuje się do pracy w żłobku. Z powodu niżu demograficznego będzie coraz mniej miejsc pracy z dziećmi w szkole. Musimy więc myśleć, co zaproponować nauczycielom, by wykorzystali swoje umiejętności. A nauczyciele powinni brać pod uwagę zmianę zawodu. - mówi minister. Podkreśla także, że nie ma mowy, by spełnione zostały postulaty ZNP i w tych zawodach nauczyciele zachowali uprawnienia wynikające z Karty Nauczyciela, rząd natomiast pomoże im się przekwalifikować.
- Najważniejsze to znaleźć pieniądze, które pomogą nauczycielom się przekwalifikować. Proponuję na to 140 mln zł w następnej partii funduszy z UE i właśnie to negocjujemy w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Sfinansowalibyśmy studia, kursy i staże u pracodawców, z tego 125 mln zł wykorzystałyby samorządy. Z poziomu rządu nie wymyślimy przecież, ile i jakie kursy są potrzebne nauczycielom na lokalnym rynku pracy. Analizujemy teraz, ile będzie tych dodatkowych miejsc pracy.
Szumilas odpowiada również na pytania dotyczące sześciolatków oraz dotacji przedszkolnych. Zapewnia, że te ostatnie wystarczą samorządom na sfinansowanie zajęć w przedszkolach. Z kolei ws. sześciolatków minister podkreśla, że nie można ich chronić przed szkołą i całkowicie izolować od innych uczniów. Przypomina, że swoje wątpliwości, co do reformy można zgłaszać dzwoniąc na specjalną infolinię MEN.
- W ciągu trzech tygodni zadzwoniły 583 osoby, większość pytała o reformę. Interwencje dotyczyły 124 szkół - chodziło głównie o warunki lokalowe i wyposażenie klas, o zbyt duże oddziały, organizację świetlic. Interwencje przekazujemy kuratorom, oni sprawdzają i wydają szkołom zalecenia. Infolinia działa, liczymy się ze zwiększonym zainteresowaniem we wrześniu, kiedy dzieci pójdą do szkoły - tłumaczy Szumilas i zapewnia, że kuratorzy nie zadowalają się odpowiedzami dyrektorów szkół i skrzętnie sprawdzają, czy placówki są faktycznie przygotowane na przyjęcie najmłodszych uczniów. Więcej>>

Polecamy: ZNP: zamiast zwolnień nauczycieli, praca z osobami dorosłymi