– Wraz z przechodzeniem przez te roczniki kolejnych klas szkolnych będziemy świadkami wielkiej prowizorki. Być może przyczyni się to do spowolnienia tempa zwalniania nauczycieli, bo zwiększy się liczba uczniów. Ale z punktu widzenia dzieci prowizorki są zawsze tylko prowizorkami – komentuje dr Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego. Potem klasy będą mogły być scalane w większe.
O organizację reformy szkolnictwa obawiają się także rodzice sześciolatków, a zapowiadana nowelizacja w niewielkim stopniu minimalizuje ich obawy.
– Obecne roczniki są dużo mniejsze, a nauka w Warszawie często odbywa się na kilku zmianach. To znaczy, że nowe dzieci musiałyby się uczyć na kolejnej: od godziny 20 do północy – ironizuje jedna z matek.
Większych obaw o nauczanie sześciolatków nie mają z kolei samorządowcy.
Sześciolatek pójdzie do szkoły na trzecią zmianę
Sejm prawdopodobnie uchwali ustawę dotyczącą limitów uczniów klas pierwszych, ale nie poprawi to za bardzo sytuacji sześciolatków. Ze względu na wielkość prawie podwójnego rocznika lekcje trzeba będzie prowadzić na kilka zmian - spekuluje Dziennik Gazeta Prawna.