Jak przypomina gazeta, nową podstawę programową (z 2009 r.) tworzono w wielkim pośpiechu. Podręczniki do niej musiały być gotowe na wrzesień 2009 r. Do ich tworzenia angażowano te same osoby, które przygotowały program.
„Osoby te mogły wykorzystać swoją pozycję jako eksperta do realizacji swoich partykularnych interesów, tj. doprowadzenia do wykorzystania podręczników ich autorstwa, nie zważając przy tym na kwestie merytoryczne" – zwracał uwagę poseł PiS Jacek Sasin w interpelacji złożonej w 2013 r., MEN jednak nie odniósł się do tego wątku.
"Rz" porównała listę ekspertów MEN, których zaangażowano do tworzenia programu, z listą nazwisk autorów popularnych podręczników. Okazuje się, na obu występują te same nazwiska.
 – Eksperci, którzy pisali podstawy programu, nie powinni tworzyć powstających na ich bazie podręczników. Rozumiem sytuację, w której braliby pieniądze za ich recenzowanie, ale nie pisanie – komentuje sprawę prof. Antoni Kamiński z Transparency International.