Czternastolatka wbiegła na pasy i została potrącona przez samochód. Biegły dopatrzył się w jej postępowaniu naruszenia przepisów ruchu drogowego i policja skierowała sprawę do sądu rodzinnego, aby ten rozstrzygnął, czy uczennica nie zdradza oznak demoralizacji (szerzej pisaliśmy o tym tutaj). 
Po przeprowadzeniu postępowania, w tym także wywiadu środowiskowego, sąd zdecydował się umorzyć postępowanie. 
- Nie stwierdzono u niej przejawów demoralizacji - wyjaśniła "GW" sędzia Agata Dybek-Zdyń, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Gliwicach. Policja zapowiada, że nie zamierza składać odwołania i tłumaczy, że musiała skierować sprawę do sądu. 
- Sprawa mojej córki pokazuje, że system jest chory. Teraz okazuje się, że wszyscy od początku wiedzieli, że moja córka nie jest zdemoralizowana, ale musiała stanąć przed sądem, bo taka jest procedura. Mówię więc głośno: to zła procedura!!! - komentuje oburzona matka dziewczynki. Więcej>>