Projekt ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym rząd przyjął pod koniec minionego roku. Zakłada utworzenie rejestr sprawców przestępstw na tle seksualnym, do którego automatycznie trafiałyby dane osób prawomocnie skazanych za czyny z rozdziału Kodeksu karnego dot. przestępstw przeciwko wolności seksualnej i obyczajności. Część danych ma być dostępna dla każdego obywatela. Dostęp do poszerzonej wersji rejestru będą miały natomiast instytucje - w tym szkoły, które sprawdzą, czy zatrudniany pracownik nie figuruje w bazie danych.
Rzecznik praw obywatelskich krytycznie ocenia projektowane regulacje.
Szkoła sprawdzi, czy pracownik nie był skazany za molestowanie>>
"Zgodnie ze stanowiskiem Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, ogólnodostępny rejestr nie stanowi skutecznego środka mającego przyczynić się do zmniejszenia zagrożenia przestępczością seksualną. Poza tym istnienie takiego rejestru w znaczny sposób zmniejsza możliwości prowadzenia terapii przestępców seksualnych, ponieważ dla sprawców, których dane zostaną umieszczone w rejestrze, nie będzie perspektywy powrotu do społeczeństwa." - podkreśla rzecznik praw obywatelskich. Dodaje, że wątpliwy jest też zakres danych udostępnianych w rejestrach, ponieważ znajdą się w nich także informacje o osobach, wobec których umorzono postępowanie w wyniku amnestii oraz osób, które nie zostały jeszcze prawomocnie skazane.
"W rejestrze zostaną umieszczone również dane sprawców, którzy dopuścili się przestępstw na tle seksualnym przed wejściem w życie projektowanej ustawy, co może zostać uznane za naruszenie zasady niedziałania prawa wstecz." - dodaje rzecznik. Postuluje, by rząd rozważył wprowadzenie rozwiązań na wzór przepisów francuskich, gdzie dostęp do danych mają organy policyjne, a procedura umieszczania informacji w rejestrach podlega sądowej kontroli.
Rozmowa z uczniami ważnym narzędziem przeciwdziałania przemocy seksualnej>>
Dowiedz się więcej z książki | |
Elementy prawa. Podręcznik dla szkół ponadgimnazjalnych z ćwiczeniami
|