Sam pomysł to próba zapobiegania nepotyzmowi w budżetówce - twórcy tej koncepcji chcą, by dało się prześledzić, komu zleca się zadania finansowane z publicznych pieniędzy. Eksperci wskazują jednak, że zmiany niekoniecznie dadzą taki efekt, same w sobie będą kosztowne i nieco na bakier z przepisami o ochronie danych osobowych. Rejestr wprowadza ustawa z 14 października 2021 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw - ma to być system, do którego wprowadzane będą umowy zawierane przez jednostki sektora finansów publicznych, a zatem również szkoły. Nie ma co się łudzić, że wyręczą je w tym organy prowadzące.

Czytaj: Nie wiadomo, czy rejestr umów "500 plus" zwalczy patologie, na pewno przysporzy kłopotów i pracy>>

Czytaj też: Publiczny rejestr umów a ochrona danych osobowych >>>

Co się odwlecze, to nie uciecze

Rejestr miał wystartować 1 lipca 2022 r. i objąć wszystkie umowy, których kwota przekracza 500 zł. Według przepisów każdą umowę w systemie trzeba wpisać bez zbędnej zwłoki - w ciągu 14 dni od daty zawarcia umowy. Rząd nie wyrobił się jednak ze stworzeniem nowego systemu, więc przepisy - po nowelizacji ustawy, nad którą obecnie pracuje parlament - mają obowiązywać od 1 stycznia 2023. Zmieni się też kwota, która warunkować będzie umieszczenie umowy w systemie.

 

 

Nowe obowiązki będą miały podmioty wskazane w ustawie o finansach publicznych (art. 9 ufp), w tym jednostki samorządu terytorialnego oraz ich związki; związki metropolitalne; jednostki budżetowe; samorządowe zakłady budżetowe; agencje wykonawcze; instytucje gospodarki budżetowej; państwowe fundusze celowe; ZUS i KRUS i zarządzane przez nie fundusze; PAN i jej jednostki organizacyjne; uczelnie publiczne; państwowe i samorządowe instytucje kultury, Bankowy Fundusz Gwarancyjny.

Czytaj też: Jakie dane osobowe powinny znaleźć się w rejestrze umów? >>>

Do zobowiązanych podmiotów należą również szkoły - w rejestrze będą zamieszczać, takie informacje, jak:

  • numer umowy – o ile taki nadano,
  • data i miejsce zawarcia umowy,
  • okres obowiązywania umowy,
  • oznaczenie stron umowy, w tym przedstawicieli stron,
  • określenie przedmiotu umowy,
  • wartość przedmiotu umowy,
  • informacje o źródłach i wysokości współfinansowania przedmiotu umowy.

 

 

Żmudne i czasochłonne - i dla gmin, i dla szkół

Na problemy i nieprecyzyjność przepisów zwracali uwagę samorządowcy. - W poszczególnych powiatach są robione analizy, jak nowy obowiązek będzie miał wpływ na obłożenie pracą. Z sygnałów, które docierają wynika, że w praktyce będzie wiązało się to z koniecznością zatrudnienia dodatkowych osób. Uważamy, że taki rejestr nie ma większego sensu, jest utopijnym spojrzeniem na funkcjonowanie administracji publicznej -  mówił Prawo.pl Grzegorz Kubalski,  zastępca dyrektora biura Związku Powiatów Polskich.

Mimo czekającego nas najpewniej  przesunięcia wejścia w życie przepisów, podobną analizę powinni przeprowadzić dyrektorzy szkół. - Moim zdaniem już teraz trzeba przeanalizować  umowy, które zwykle są zawierane przez szkoły oraz zastanowić się nad tymi, które potencjalnie mają być ujawnione w rejestrze - mówi Prawo.pl dr Marlena Sakowska-Baryła, radca prawny, partner w Sakowska-Baryła, Czaplińska Kancelaria Radców Prawnych Sp.p. - To dobry moment na taką kategoryzację i swego rodzaju szansę dla wszystkich kierowników jednostek sektora  finansów publicznych na uporządkowanie kwestii zawieranych umów. Rejestr wymusi przede wszystkim to, byśmy sobie zmapowali te umowy, które zawieramy, dopracowali sposób określania ich przedmiotu, ustalili, które z nich potencjalnie podlegają udostępnieniu na podstawie UDIP, które mają być odnotowane w rejestrze umów, jak w związku z zawieraniem umów spełniać obowiązki informacyjne wobec osób, których dane dotyczą, bo o udostępnianiu danych osobowych w rejestrze powinno się informować już na etapie zbierania danych - wskazuje.

 

  

W systemie wszystkie dane o nauczycielu?

Gorzej z precyzją nowych przepisów - ustawa przewiduje, że chodzi o umowy, które podlegają udostępnieniu na podstawie przepisów UDIP i spełniają kryteria formalne określone w art. 34a ust. 5 ustawy o finansach publicznych. Takie kaskadowe określenie jest jednak dalece nieprecyzyjne, po pierwsze umowy podlegają udostępnieniu nasze dlatego, że wcale nie jest oczywiste, które umowy podlegają udostępnieniu na podstawie UDIP, bo bardzo często z takim wskazaniem jest problem, a spór co do tej kwestii kończy się w sądzie administracyjnym. Po drugie, nie wiadomo, jak określić wartość przedmiotu umowy - czy to kwota brutto, czy netto, jak policzyć wartość przedmiotu umowy w przypadku umów oświadczenia okresowe, gdzie rozliczenia są np. miesięczne lub kwartalne, jak ustalić tę kwotę w przypadku określenia w umowie wyłącznie stawek ryczałtowych np. za godzinę pracy lub za sztukę produktu czy pojedynczą usługę. Po trzecie szczególnie drażliwa jest kwestia ujawniania w rejestrze umów o pracę oraz umów o charakterze konsumenckim, gdzie jednostka sektora finansów publicznych zawiera umowę z osobą fizyczną w warunkach, które w obrocie prawnych określamy jako zwykle jako konsumenckie.

Generalnie nie wiadomo też, jak kwalifikować umowy o świadczenie usług, na które jest różne zapotrzebowanie - np.  jednym miesiącu wypłacona kwota przekroczy pięć tysięcy, w innym będzie nieznaczna. To zresztą, jak podnoszą eksperci, może być luka, która sprawi, że rejestr nie spełni swojego celu, bo przepisy będą mogły być omijane w taki sposób, że z określonymi podmiotami podpisywane będą umowy na kwoty, które nie przekroczą tej, wskazanej w nowych przepisach.

 

 

Łatwo sprawdzić, kto ile zarobił

- Nowelizacja doprecyzowuje, że chodzi o umowy opiewające na kwotę pięciu tysięcy złotych, bez podatku VAT. Tyle że nie wiadomo, czy chodzi jedynie o umowy wydatkowe czy też dochodowe. Po drugie samo wskazanie, że bez podatku VAT niewiele wnosi, przecież nie mamy jedynie podatku od towarów i usług, ale i inne "narzuty" i podatki, więc powinno być jasne, czy chodzi o kwotę netto, czy brutto. Dodatkowo wciąż pozostaje problem jak liczyć wartość przedmiotu umowy przy umowach o pracę zawartych z osobami pełniącymi funkcje publiczne, a do takich przecież zalicza się nauczycieli. - Przepis art. 34a ust. 3 ustawy o finansach publicznych dla wskazania, które umowy mają być ujawnione w rejestrze, odsyła do ustawy o dostępie do informacji publicznej, co oznacza, że do rejestru  trzeba będzie wpisać także umowy z nauczycielami lub innymi pracownikami pełniącymi funkcje publiczne. Nie do końca jasne jest, czy to pięć tysięcy, o których mowa w przepisie, to stawka za dany miesiąc, czy np. odniesieniu do całego roku - tłumaczy.

 

 

Nie przemyślano też do końca kwestii prywatności pracowników i zleceniobiorców, z rejestru dowiemy się nie tylko, ile zarobili. Dowiemy się też, że umowa z nimi wygasła lub ją wypowiedziano - a na tej podstawie można spekulować, czy pracownik stracił posadę z powodu tzw. zwolnienia dyscyplinarnego, prawomocnego wyroku karnego czy np. długotrwałej nieobecności.

- Uważam, że to nadmierne i narusza przepisy RODO dotyczące niezbędności, ale i ograniczenia czasowego przetwarzania danych osobowych, zwłaszcza że w ustawie nie zawarto ram czasowych przetwarzania , równie dobrze te informacje o kimś będzie można znaleźć po 10 latach od jego przejścia na emeryturę, bo prawodawca przewidział umieszczanie danych w rejestrze, ale nie wskazał, czy te dane z rejestru można usunąć. Trzeba też zauważyć, że aktualizacja statusu każdej umowy, którą zawarła szkoła, wymaga ogromnych nakładów pracy i będzie obciążeniem dla dyrektora szkoły - podkreśla dr Sakowska-Baryła.

W ustawie został przewidziany środek karny w przypadku niewykonania lub niedopuszczenia do wykonania obowiązku prowadzenia, aktualizacji, udostępnienia lub wprowadzania danych do rejestru umów albo w przypadku podania w nim nieprawdziwych danych - grozi za to kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.