Jedną z pierwszych reform rozpoczętych przez obecnie rządzącą partię, były zmiany w edukacji. Resort pod kierownictwem Anny Zalewskiej przeprowadził gruntowną zmianę systemu edukacji, likwidując gimnazja i wracając do systemu ośmioklasowych podstawówek i czteroletniego liceum. Reforma rozpoczęta w 2017 r. trwa do dzisiaj.

Kwarantanna uderzy po kieszeni nauczyciela pracującego w kilku szkołach>>

 

Potrzebne merytoryczne podejście

Równolegle trwała wielka reforma nauki - po konsultacjach ze środowiskami naukowymi, minister Jarosław Gowin przygotował nową ustawę o szkolnictwie wyższym i nauce (tzw. Ustawa 2.0), która zmieniła ustrój uczelni, zasady nadawania tytułów i stopni naukowych oraz kwestie związane z oceną parametryczną wydziałów. Kierowanie tak dużym działem administracji rządowej w powiązaniu z koniecznością kontynuowania dwóch reform może okazać się dla nowego ministra nie lada wyzwaniem.

 

 

- W ustawie o działach administracji rządowej istnieją działy: „oświata i wychowanie”, a także dział „szkolnictwo wyższe i nauka”. Obok tego są inne działy obejmujące inne obszary życia publicznego - mówi Grzegorz Krawiec, prof. Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. -  Działami tymi kierują ministrowie, ale nie jest powiedziane, że jeden minister musi kierować tylko jednym działem. Na ogół zawsze tak bywało, że jeden minister „trzymał” w swoim ręku więcej niż jeden dział. Z formalnego punktu widzenia sytuacja, gdy jeden minister kieruje tymi działami („oświata i wychowanie”, „szkolnictwo wyższe i nauka”) jest dopuszczalna. Pytanie jednak, czy z merytorycznego punktu widzenia zabieg taki jest słuszny. Są to bowiem dwa ogromne działy, dotyczące istotnych sfer życia publicznego; dotyczą sporej grupy osób: nauczycieli, uczniów (i ich rodziców), studentów, wykładowców. To armia ludzi - tłumaczy.

Czytaj w LEX: Nadzór pedagogiczny w roku szkolnym 2020/21  >

Dodaje, że  takie połączenie obu działów („resortów”) miało już miejsce w poprzedniej dekadzie. Dział edukacji łączono też z innymi działami (sportem). Niemniej zarówno w obszarze edukacji, jak i szkolnictwa wyższego i nauki zaszły w ostatnim czasie ogromne zmiany. Niewątpliwie w przypadku połączenia obu działów ważne jest to by kontrolować te obszary. - Pytanie, czy te połączone działy, pod kierownictwem jednego ministra będą działały sprawnie i efektywnie. W związku z tym duża rola wiceministrów. Jak się wydaje, w przypadku połączenia, dużą rolę (większą niż dotychczas) odgrywać będą wiceministrowie – w obszarze szkolnictwa wyższego, może nawet więcej niż jeden. To oni odpowiadać będą za „pracę u podstaw”, kontakty z uniwersytetami i instytucjami szkolnictwa wyższego, natomiast minister, stojący na czele superresortu będzie wyznaczać kierunki działania (z uznaniem podejść należy do zapowiedzi, iż dowartościowane zostaną nauki społeczne i humanistyki) oraz podpisywać się pod rozstrzygnięciami podjętymi przez swoich (zaufanych) wiceministrów - podkreśla prof. Krawiec.

 

 

Działy nie mogą ze sobą konkurować

Według profesora Krawca ważne będą działania balansujące i równoważące nowego superministra, bo pojawia się obawa, że oba działy będą ze sobą niezdrowo konkurować, i że jedna ze stron może być zaniedbana (także finansowo) względem drugiej.

- Moim zdaniem między tymi działami nie powinna istnieć konkurencja, a ich połączenie pod jednym kierownictwem może być okazją do stworzenia jednego spójnego, holistycznego systemu kształcenia, w którym liczy się nie tylko to, by przygotować człowieka do pracy, ale także by przekazać mu pewne wartości. Skoro jednak obecnie ścierają się różne wartości często ze sobą sprzeczne, to rolą ministra powinno być stworzenie warunków do pewnego pluralizmu w tym zakresie - tłumaczy profesor. Podkreśla też, że w nowym resorcie słyszany powinien być zarówno głos przedstawicieli oświaty, jak i przedstawicieli nauki.

 

Minister bez doświadczenia

To, czy nowy minister merytorycznie podejdzie do zarządzania resortem, niepokoi również środowiska oświatowe. Związek Nauczycielstwa Polskiego skierował w związku z tym wystąpienie do przyszłego ministra. - Szkoły potrzebują spokoju, ponieważ od czterech lat oświata poddawana jest nieprzemyślanym reformom, dewastującym system (zlikwidowano gimnazja, zmieniono podstawę programową). W wyniku reformy Anny Zalewskiej pojawiły się nowe problemy: chaos, przeładowane programy nauczania, nauka na dwie zmiany, braki kadrowe, pauperyzacja zawodu nauczyciela, zmniejszające się relatywnie nakłady na oświatę i edukację – pisze ZNP, podkreślając, że oczekuje, że minister najbardziej palącymi problemami w edukacji.

 

 

Za takie Związek uznaje: zwiększenie nakładów na oświatę i naukę, poprawę warunków kształcenia wpływającymi na jakość edukacji, wsparcie uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, podniesienie płac nauczycieli jako elementu budowania prestiżu zawodowego, zapewnieniem bezpieczeństwa w szkołach, przedszkolach, placówkach oświatowych oraz na uczelniach w związku z pandemią oraz prowadzeniem otwartego dialogu społecznego ze wszystkim uczestnikami życia szkolnego i uniwersyteckiego.

ZNP odniósł się też do wypowiedzi przyszłego ministra edukacji - a konkretnie te "podważające prawa człowieka i godzące w ludzką godność". - Domagamy się od posła Przemysława Czarnka – absolwenta i profesora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, uczelni noszącej imię Jana Pawła II – poszanowania wszystkich ludzi, a także działania zgodnego z nauką patrona tej uczelni – dodano.