- Chcielibyśmy zwrócić się do Polaków z inicjatywą zmiany ustawy o prawie oświatowym - mówiła podczas konferencji w Krakowie minister Jadwiga Emilewicz. Nowelizacja miałaby zagwarantować, że to minister będzie zatwierdzać programy nauczania, co nie byłoby zbyt znaczącą zmianą, bo obecnie podstawę programową określają ministerialne rozporządzenia.

 

Mazowieckie kuratorium sprawdza, co szkoły zrobią ws. deklaracji LGBT>>

 

Rodzic wie najlepiej

Minister przedsiębiorczości podkreślała, że Konstytucja gwarantuje rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie ze światopoglądem i programy szkolne muszą to uwzględniać.
- My lepiej, w bardziej odpowiedzialny sposób jesteśmy w stanie przekazać naszym dzieciom wrażliwości i szacunek do drugiego człowieka, znacznie lepiej niż zrobi to jakikolwiek opresyjny system edukacyjny – mówiła minister Emilewicz - My tę dyskusję zaczynamy wokół rodziny, która jest pewną integralną częścią społeczną i nie chcielibyśmy, żeby została odarta z tych swoich podstawowych, najistotniejszych praw, takich, jakie daje dzisiaj konstytucja – podkreśliła.

 


 

W ten sposób minister przedsiębiorczości chce zapobiec wprowadzaniu rozwiązań proponowanych przez warszawski samorząd, który zadeklarował wprowadzenie do szkół nieobowiązkowej edukacji seksualnej oraz sieci nauczycieli-latarników, którzy reagowaliby na problemy osób LGBT+.

- Samorząd nie jest od tego, aby stanowić takie prawa. Chcielibyśmy, aby tak naprawdę całe społeczeństwo w Polsce wypowiedziało się na ten temat i chcielibyśmy, żeby to była ustawa sejmowa. Poprzez tę ustawę moglibyśmy w odpowiedni sposób kształtować postawy, które będą później przekazywane naszym dzieciom – mówił podczas konferencji prasowej krakowski radny Stanisław Moryc.
 

Prawo rodziców nie jest absolutne

Jak wyjaśniał serwisowi Prawo.pl Jarosław Jagura z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami nie ma charakteru bezwzględnego.

- Nie oznacza ono również tego, że dzieci nie mogą być konfrontowane z opiniami lub poglądami, które nie są zgodne z ich przekonaniami lub przekonaniami rodziców, co ma także istotne znaczenie w kontekście prawa do edukacji. Czyli skoro rodzice twierdzą, że homoseksualizm jest zły, to nie mogą sprzeciwiać się temu, żeby dziecko nie słyszało, że homoseksualizm jest ok - takie wnioski wynikają z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - wyjaśnia ekspert - Rozwiązania, które miałyby zakazywać "promowania" homoseksualizmu wśród nieletnich - obowiązujące np. w Rosji, Kirgistanie i Kazachstanie - zostały bardzo krytycznie ocenione przez różne organizacje międzynarodowe: Komisję Wenecką, czy właśnie ETPC, albo Komitet Praw Dziecka ONZ. Ich zdaniem takie praktyki powielają stygmatyzację, uprzedzenia, a także sprzyjają homofobii, która jest sprzeczna z koncepcjami równości i tolerancji, które są elementami społeczeństwa demokratycznego - tłumaczy.

 

 

Podkreśla, że cenzurowanie tego rodzaju treści jest nie tylko szkodliwe dla dzieci, ale nawet podkreśla się, że interes dziecka wymaga tego, żeby otrzymało ono obiektywne i rzetelne informacje na temat orientacji seksualnej i tożsamości płciowe, bo taka wiedza sprzyja umacnianiu idei równości, tolerancji i poszanowania praw człowieka.