Beata Igielska:  Co państwo właściwie negocjują z MEiN?

Wojciech Książek, przewodniczący Sekcji Gdańskiej NSZZ „Solidarność”, nauczyciel i publicysta, w latach 1997–2001 podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Wyróżniony za działalność obywatelską przez Fundację POLCUL oraz za działania na rzecz oświaty przez fundację „Amicus Educatio”: Zacznę od pewnego zastrzeżenia. Nie jestem we władzach Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, także mogę mówić głównie o wnioskach, działaniach Sekcji Gdańskiej, której przewodniczę. Po drugie, nie używam zbyt ostrych ocen dlatego, że tak mnie wychowano, a poza tym byłem 4 lata w budynku MEN i wiem, że edukacja nigdy tak naprawdę nie była przysłowiowym oczkiem w głowie rządów. Ministrowie edukacji musieli radzić sobie sami – raz lepiej, raz gorzej. Najwięcej szacunku mam do zmarłych już ministrów: prof. Mirosława Handke i dr Anny Radziwiłł.

 

Wróćmy do odpowiedzi na pytanie...

Napięcia, które pojawiły się w tym roku, wynikają z tego, że resort unika podjęcia decyzji w sprawie wprowadzenia jako zasady wynagrodzeń nauczycieli, stałej, corocznej waloryzacji płac. Chodzi o to, żeby niezależnie od kaprysów polityki i polityków ten wzrost następował. Solidarność postuluje, by to było uzależnione od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. O tym mówiliśmy już podczas krajowego zebrania delegatów w Ostrowcu Świętokrzyskim w maju 2018 r. - stanowisko jest na stronie internetowej Sekcji Krajowej. W kwietniu 2019 r., na fali protestów nauczycieli zostało podpisane porozumienie. O ile inne jego punkty w jakimś zakresie zostały zrealizowane, o tyle punkt 6., czyli zmiana systemu wynagradzania nauczycieli, nie został tknięty. Ustalenia w tej sprawie trochę wstrzymywała epidemia, chociaż było kilka miesięcy biegu jałowego MEiN, bo lockdown zaczął się w marcu 2020 r. Natomiast 21 maja 2021 r. MEiN przedstawił propozycję zmian statusu zawodowego nauczycieli, w ogóle nie odnosząc się do zaległości z porozumienia. Pojawiły się głosy oburzenia. Pierwszego lipca br. odbyła się pikieta „Solidarności” pod gmachem MEiN. Sprawa została też zgłoszona Komisji Krajowej, która na początku października br. przyjęła stanowisko. Włączył się osobiście przewodniczący Piotr Duda. Spotkanie z Prezydentem RP wynikało właśnie z interwencji władz krajowych „Solidarności”.

 

Ależ nie wszystko oprócz 6. punktu zostało zrealizowane, jest m.in. likwidacja dodatku na start; godziny karciane miałyby być „bezpłatne”, a dodatkowo ich liczba byłaby zróżnicowana.

Dodatek na start wprowadzono, nastąpiły pewne zmiany w awansie i ocenie pracy, wprowadzono 300 zł dodatku za wychowawstwo. Dokonano zmian w sprawie ograniczenia biurokracji szkolnej, aczkolwiek to jest taka hydra, która wciąż się odtwarza. Często z lęku tworzy się tzw. kwity. Nie mówię, że pięć punktów zostało zrealizowanych, a tylko szósty czeka na realizację. Mówię, że w jakimś stopniu zostały zrealizowane. Chociażby kulejące postulaty płacowe, aczkolwiek od 1. 09. 2020 r. był wzrost o 6 proc. Edukacja to jedyna branża, która dostała podwyżkę w pierwszym roku epidemii. W tym jest już gorzej. Inflacja mocno w górę, podwyżek brak. Dlatego też zespół pod patronatem Prezydenta RP ma zająć się analizą zapisów porozumienia z 2019 r. Najpoważniejszy jest punkt 6. Koszt przejścia na nowy system uzależnienia płac od średniego wynagrodzenia w gospodarce szacuje się na kilkanaście miliardów złotych. To bardzo duże pieniądze jak na oświatę, ale można system wprowadzić etapami, podobnie jak w roku 2000-2002. Ważne, by wyraźnie zaznaczyć i zapewnić wzrost nakładów w budżecie państwa na to zadanie. Taki ruch uspokoiłby także samorządy – organy prowadzące szkoły.

 

Dlaczego negocjacje nie odbywają się z udziałem pozostałych nauczycielskich związków zawodowych, mimo że mieliście walczyć razem?

Jak rozumiem, obecne rozmowy mają dotyczyć realizacji porozumienia z 7 kwietnia 2019 r. Pamiętamy, że jego podpisanie wywołało sprzeciw innych związków zawodowych działających w oświacie. Porozumienie podpisała tylko „Solidarność”, więc w jej interesie leży rozwiązanie problemu. Obecnie chęć wywiązania się z jego zapisów jest sprawą bardzo istotną. Strona rządowa honorowo powinna się z tego wywiązać, bo towarzyszyły temu różne napięcia. Rozumiem więc, że obecna próba znalezienia rozwiązania par. 6 porozumienia, nie wyklucza rozmów przewidzianych prawem obowiązującym w Polsce. Jest to ważne tym bardziej, gdyż przedłożone 22 października br. propozycje ministerstwa chyba wszystkich mocno zszokowały. W rozmowach na temat płac, statusu zawodowego nauczycieli mają prawo uczestniczyć wszystkie związki zawodowe. Obowiązuje w Polsce ustawa o związkach zawodowych, działa Rada Dialogu Społecznego. Zmiany w ustawie Karta Nauczyciela i aktach wykonawczych reguluje art. 4, który mówi o dialogu i konieczności ustaleń z partnerami społecznymi.

 

Część nauczycieli ma wam bardzo mocno za złe porozumienie z Beatą Szydło, do tej pory pozostaje niesmak. Teraz jest obawa, że "Solidarność" znów będzie musiała zjeść żabę. Jak ocenia pan to porozumienie?

Sam podtrzymuję swoją ocenę, że nie należało się spieszyć z podpisaniem, jeszcze przedyskutować i doprecyzować zapisy porozumienia. Stało się. Obecnie jego realizacji pilnuje z determinacją także przewodniczący Piotr Duda. Zespół, który ma rozmawiać, dokona przeglądu całego porozumienia. Pewnie zostanie zapisany protokół rozbieżności. Oby nie za pojemny.

 

Czym trzeba się zająć najpilniej?

Mówiąc najkrócej, przy inflacji dochodzącej do 7 proc., przy wzroście płac w 2021 r. w sferze przedsiębiorstw rzędu 8 proc., oczekujemy podwyżki nie później niż od stycznia 2022 r. I wsparcia szkół w czasie epidemii. Pojawia się szereg ognisk zakażeń, klasy trafiają na kwarantannę. Dotyczy to także pracowników szkół, przedszkoli, rodzi ich lęki, stres, czasami wzmaga poczucie wypalenia zawodowego. Dopiero w tle tych dwóch wyzwań mogą odbywać się rozmowy, ustalenia ws. zmian systemu wynagrodzeń, ew. też statusu zawodowego, czasu pracy. Nie na odwrót.

 

Czy zmęczeni nauczyciele po prostu nie uciekną na emeryturę?

Wiemy, że takich decyzji jest sporo. To jest też sprawa odblokowania art. 88 Karty nauczyciela. Już w niektórych szkołach występuje problem tzw. dziury w zatrudnieniu. Dotyczy to m. in. szkół zawodowych nazywanych branżowymi. Dlatego tym bardziej należy dbać o tych, którzy w niej obecnie pracują, bo kto w przyszłości będzie chciał w nich uczyć? Być nauczycielem?