W zorganizowanym przez Prezydenta Kaczyńskiego edukacyjnym okrągłym stole wzięło udział kilkanaście osób: związkowcy edukacyjni, posłowie z PiS i Lewicy, przedstawiciele rodziców protestujących przeciw obniżeniu wieku szkolnego. Debatowali o rządowych projektach, przede wszystkim o obniżeniu wieku szkolnego, zwiększeniu uprawnień samorządów wobec szkół, zmianie programów nauczania.
Podsumowując  obrady Prezydent powiedział, że musimy przejść na system rozpoczynania nauki w szkole w wieku lat sześciu - czy to w 2009, czy to w 2012 r. Lech Kaczyński skrytykował pomysł Platformy, żeby w pierwszych latach reformy to rodzice decydowali, czy wysłać dziecko do szkoły, czy zostawić w przedszkolu. - Początek edukacji szkolnej powinien być zuniformizowany. Inaczej może to doprowadzić do nierówności - mówił.
Prezydent nie powiedział ostatecznie, że zawetuje przygotowaną przez rząd nowelizację ustawy oświatowej. Ale zagroził tym, jeśli rząd utrzyma zapis o możliwości przekazywania szkół stowarzyszeniom albo osobom fizycznym bez opinii kuratora oświaty.
– Intencją tego zapisu jest ochrona małych szkół. Nie widzę przeszkód, by zmienić go tak, żeby lepiej ją wyrażał – mówił potem wiceminister edukacji Krzysztof Stanowski, który reprezentował resort przy edukacyjnym okrągłym stole.
Prezydent odniósł się też do sporu dotyczącego wcześniejszych emerytur dla nauczycieli. Według niego, prawo to mogłoby zostać przedłużone, ale tylko tymczasowo.
Prezydentowi marzy się szkoła, która każdemu młodemu Polakowi przekaże tę samą, solidną porcję humanistycznej wiedzy, według identycznych, "homogenicznych programów nauczania". - Pod tym względem działo się w Polsce wiele rzeczy złych w ostatnich kilkunastu latach - twierdzi prezydent. Przekonuje, że programy są "nadmiernie zróżnicowane", a nauczycielom dano zbyt wiele swobody. - Nauczyciel zawsze wkłada swoją osobowość w to, czego uczy. Nie można jednak w imię tego, że uczenie jest kreacją, przyjąć, że nauczyciel ma całkowitą swobodę, czego i jak uczy - mówił. Tymczasem projekt minister Hall zakłada profilowanie klas i bloki tematyczne do wyboru.
Okrągły stół krytykują politycy rządzącej koalicji i SLD. - Trzon dyskutujących stanowiły związki zawodowe i politycy PiS - narzeka Andrzej Smirnow (PO). - To spotkanie byłoby pełniejsze, gdyby zaproszono wszystkie opcje polityczne, chciałabym usłyszeć zdanie kolegów z rządzących partii, ale ich nie zaproszono - krytykowała Krystyna Łybacka (SLD). Rozczarowany jest nawet Związek Nauczycielstwa Polskiego, pomysłodawca debaty. - Za dużo politycznych przepychanek - ocenił prezes ZNP Sławomir Broniarz.
 
Źródło: Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita, Dziennik „Polska” 13.11. 2008 r.