- Nigdy nie było naszą intencją, ani nigdy nie zapowiadaliśmy, że będziemy kogokolwiek pociągać do odpowiedzialności za głoszenie swoich poglądów, w tym również za wspieranie strajku kobiet - powiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. To są prywatne sprawy nauczycieli - dodał.

Kuratoria mają sprawdzać, czy nauczyciele zachęcają do protestów. MEN zapowiada konsekwencje>>

 

Nieoczekiwany zwrot akcji

To zupełnie inaczej niż w październiku, kiedy minister miał trochę inne zdanie na temat udziału pedagogów w strajku kobiet. Mówił wtedy, że docierają do niego sygnały. Prezydent stolicy nawiązał w liście do opublikowanego komentarza rzecznika prasowego Ministerstwa Edukacji Narodowej, dotyczącego trwających w Polsce protestów w sprawie aborcji. Rzeczniczka MEN Anna Ostrowska podkreśliła w nim m.in., że "jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem".

- Docierają do nas sygnały, na szczęście z niewielu miejsc, ale jednak każdy sygnał jest ważny, że niekiedy nauczyciele zachęcają uczniów do udziału w wydarzeniach ulicznych, wprowadzając niepokój, wprowadzając pewien chaos. Ale nade wszystko jest to postawa, którą należy nazwać postawą skrajnie nieodpowiedzialną – wskazuje minister edukacji i nauki. Zapowiedział, że "wszelkie konsekwencję tego rodzaju postaw, niezgodnych z prawem i nieodpowiedzialnych, będą wyciągane wobec tych osób, które narażają dzieci, nie tylko na wojnę ideologiczną, ale na niebezpieczeństwo zdrowotne".

 

 

Na początku listopada prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski skierował list do dyrektorów szkół, nauczycieli, rodziców i uczniów, w którym zawarł apel do MEN o "zaprzestanie retoryki szantażu i narzucania szkołom "jedynie słusznych poglądów". Podczas czwartkowej konferencji prasowej minister był pytany, czy mimo wsparcia finansowego nauczycieli w związku z nauczaniem zdalnym, powinni oni liczyć się z konsekwencjami za poparcie strajku kobiet.

- Nigdy nie było naszą intencją, ani nigdy nie zapowiadaliśmy, że będziemy kogokolwiek pociągać do odpowiedzialności za głoszenie swoich poglądów, w tym również za wspieranie strajku kobiet - powiedział minister. Podkreślił, że są to prywatne sprawy nauczycieli. - Natomiast to, co kuratorzy wykonują i do czego są zobowiązani z uwagi na prawo oświatowe i obowiązki wynikające z nadzoru pedagogicznego, to jest sprawdzanie i ewentualne wyciąganie konsekwencji wobec tych nauczycieli, którzy wbrew swoim obowiązkom wynikającym z podstawy programowej, podczas lekcji zachęcali uczniów do brania udziału w strajku i to jeszcze w szczycie pandemii koronawirusa, albo w sposób wulgarny i nieprzystający etosowi nauczyciela zachowywali się podczas takich protestów - zaznaczył Czarnek.