Dyrektorzy podkreślali, że mieli sporo obaw przed przejściem na zdalne nauczanie, jako wyzwania wskazywali kwestię włączania kamer, udostępniania wizerunku w internecie. Tu z pomocą przychodziły im dobrze skonstruowane wytyczne - bo dzięki nim wiedzieli, jak dokumentować poszczególne czynności oraz czego wymagać od nauczycieli, aby nie narazić się na skargę i kary za naruszenie RODO.

 

Decydował dyrektor, ale wpadki się zdarzały

Panel prowadziła dr Marlena Sakowska-Baryła, radca prawny partner w Sakowska-Baryła, Czaplińska Kancelaria Radców Prawnych Sp.p., specjalizująca się w ochronie danych osobowych. Przepisy o zdalnym nauczaniu pozostawiały dyrektorom decyzję o tym, czy uczniowie mają włączać kamery - odgórnych wytycznych na ten temat nie było, co rodziło wiele sporów. Część uczniów odmawiała pokazania się na lekcji tym bardziej, że uczeń nie mógł ponosić żadnych konsekwencji za nieposiadanie lub niewłączenie kamery podczas zdalnych zajęć.

 

 

Powodowało to problemy m.in. z weryfikacją tego, czy uczeń faktycznie bierze udział w lekcji, a czasem - jak podkreślali dyrektorzy - także ze sprawdzeniem jego wiedzy. Zdarzały się też wpadki - czasem w polu widzenia kamery znajdowały się osoby postronne, jak przechadzający się w tle rodzice uczniów lub rodziny nauczycieli. To wszystko budziło obawy o zapewnienie odpowiedniego poziomu ochrony danych osobowych.

 

Z pomocą dobrze rozpisana procedura

Eksperci podkreśli, że najistotniejsze okazało się stworzenie wytycznych i procedur, dzięki którym wiadomo było,  jakie dane można udostępnić i jakich dokumentów wymagać. Choć - jak podkreślano - największy problem leży w organizacji i świadomości pracowników. Ważne było to, jak dyrektor komunikował nauczycielom i uczniom zasady, na jakich będzie odbywała się praca.

Tym bardziej, że z RODO wynika, że system ochrony danych powinien być tworzony, biorąc pod uwagę charakter, zakres, kontekst i cele przetwarzania, ale przecież w pracy zdalnej ów kontekst się zmienia, bo procedury bezpieczeństwa były tworzone, kiedy pracownicy wykonywali czynności „pod okiem pracodawcy”, na jego sprzęcie i w jego obszarze. Praca zdalna znacząco to zmienia i to właśnie koniecznie musi być uwzględnione.

 

Problem ze znikającymi uczniami

Dyrektorzy zwracali uwagę również na problem ze znikającymi uczniami - dziećmi, które nie brały udziału w zajęciach. Nie wiadomo, ilu uczniów ten problem dotyczył. Szkoła w takiej sytuacji mogła sprawdzić, co dzieje się z dzieckiem i jak wygląda jego sytuacja. Możliwe było wystąpienie z wnioskiem do sądu rodzinnego.

 


Zgodnie z art. 109 ustawy z 25.02.1964 r. – Kodeks rodzinny i opiekuńczy (tekst jedn.: Dz. U. z 2012 r. poz. 788 ze zm.) sąd opiekuńczy może w szczególności:

  • zobowiązać rodziców oraz małoletniego do określonego postępowania z jednoczesnym wskazaniem sposobu kontroli wykonania wydanych zarządzeń;
  • określić, jakie czynności nie mogą być przez rodziców dokonywane bez zezwolenia sądu, albo poddać rodziców innym ograniczeniom, jakim podlega opiekun;
  • poddać wykonywanie władzy rodzicielskiej stałemu nadzorowi kuratora sądowego;
  • skierować dziecko do organizacji lub instytucji powołanej do przygotowania zawodowego albo do innej placówki sprawującej częściową pieczę nad dziećmi;
  • zarządzić umieszczenie dziecka w rodzinie zastępczej albo w placówce opiekuńczo-wychowawczej.