Nauczyciele martwią się, jak zakończyć rok szkolny, jak klasyfikować. W niektórych szkołach umówili się, że w zdalnym nauczaniu nie stawiają jedynek, a teraz nie bardzo wiedzą, co począć z tymi, co nie robili nic, w dodatku przed pandemią też... nic nie robili. Z drugiej strony argumentują, że pandemia nie powinna skutkować tym, żeby uczniowie powtarzali rok. Z tego powodu ci z nich, którzy się napracowali, nie są zadowoleni, mówią, że zostali potraktowani nierówno. Ta sytuacja jest trudna zarówno dla nich, jak i dla nauczycieli.

RPD: Wyższa ocena dla każdego. MEN: To niepotrzebne>>

 

Rzecznik apeluje o podwyższenie ocen, MEN się nie zgadza

Rzecznik praw dziecka zaapelował, by wszystkie oceny były w tym roku wyższe o jeden stopień oraz by każdy uczeń otrzymał promocję do następnej klasy.  - Wszyscy musieli się do tego przygotować, ale dzieci nasze miały największe z tym trudności. My, rodzice, też musieliśmy się w to włączyć, nagle się okazało, że matematyka, chemia i wiele innych przedmiotów musi nam wrócić do głowy, ale dzieci poniosły największe konsekwencje – mówił Rzecznik. -Żeby wszyscy mieli promocję do następnej klasy, żeby we wrześniu, gdy rozpoczniemy nowy rok, wszyscy mogli zacząć z czystą kartą i z dobrymi humorami, żeby ten trudny okres trzech ostatnich miesięcy nie był podstawą do tego, żeby któryś uczeń miał problemy z promocją - dodał.

 

 

- No nieźle - komentuje siódmoklasista Mateusz. - Musiałem się naharować na czwórkę z matematyki. A teraz czuję się oszukany, kiedy mój kolega, który niewiele robił, miałby mieć ot tak trójkę. Dariusz Piontkowski, minister edukacji stanął po stronie takich uczniów jak Mateusz. Apelował do nauczycieli, żeby wystawiali sprawiedliwe, obiektywne oceny. - Pamiętam jak sam uczyłem, to był jeden z najważniejszych postulatów uczniów: żeby oceny były wystawiane sprawiedliwie – mówił.

 

 

Tu, na dole, wiemy, co mamy robić

- W naszej szkole wyciągniemy średnią ocen z pierwszego półrocza i z drugiego. Przypomnę, że na Mazowszu uczniowie byli tylko kilka dni w szkole przed ogłoszeniem pandemii, bo ferie mieliśmy jako ostatni. Nauczyciele nie mieli czasu, aby nastawiać ocen jeszcze w edukacji na żywo. Dzięki edukacji zdalnej zdecydowanie pójdą w górę. Choć mamy przypadek, że przyszedł do nas ojciec, prosząc, by córka nie zdała, bo nic kompletnie nie robi. Dzwoniłam do dziewczyny z sześć razy. Słyszałam zapewnienia: „wezmę się, pani dyrektor”. I nic. Dopiero, gdy policja interweniowała, wykazała chęć napisania sprawdzianu. Prosiłam, żeby zrobiła cokolwiek, żeby tylko jedynki nie miała. Teraz nauczyciele proszą dyrekcję, żeby stawiać szóstki. My nie bardzo się na to godzimy. Jak sami sobie nie wypracujemy sposobu oceniania na koniec roku, na pewno rządzący nam nie pomogą – mówi dyrektorka szkoły z Mazowsza.

 

 

Kłopotów z ocenianiem właściwie nie ma nauczycielka historii z centralnej Polski, która również pragnie zachować anonimowość. - Daję uczniom takie pytania, żeby pracowali samodzielnie. Nie korzystam z gotowców. Muszą porównywać teksty źródłowe. Dzięki temu oceny z edukacji zdalnej pokrywają się z tymi w szkole. Powtarzam im: sprawę samodzielności zostawiam waszemu sumieniu. Wcześniej wprowadziłam odpowiedni system pracy, który nauczył ich samodzielności. Zresztą nawet, jeśli raz w życiu dostaną ocenę wyższą, świat się nie zawali, a przeciwnie podniesie to być może ich samoocenę – mówi nauczycielka. - W przypadku niesamodzielnej pracy w recenzji piszę: bardzo się cieszę, że czas pandemii spowodował, że posługujesz się tak fantastycznym, bogatym językiem. Będziemy mogli takim językiem porozmawiać we wrześniu. Albo: tyle lat pracuję, a nie poznawałam się na twojej inteligencji, mądrości i uczciwości. Przy dziesięciu klasach, w których uczę, naprawdę mam, co robić. Nie daję testów typu a,b,c. Daję uczniom kierunek, oni sami muszą opracować zagadnienie. Zlecam dodatkowe prace, podsyłam filmy. Wszystko wykonują. W każdej klasie znajdzie się jedna, dwie osoby, które nie pracują. Na konsultacjach face to face daję do przeczytania fragment tekstu i proszę o odniesienie się do niego. Wtedy jak na dłoni wychodzi niesamodzielna praca online.

 

Czy samodzielna praca?

- Nauka online polega na zaufaniu, bo nie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy praca ucznia jest samodzielna – mówi Katarzyna Sikora, dyrektorka III LO w Chorzowie. - Nauczyciele sami sobie poustalali, za co oceniają. Testy, referaty, zwroty zadań. Uczniowie mają dużo ocen. Na koniec roku szkolnego będą wyższe niż zwykle. Czas jednak sam zweryfikuje osiągnięcia uczniów. Braki wyjdą od razu. Na pewno będziemy musieli sporo uzupełniać. Nie obserwujemy jednak drastycznych różnic w ocenach typu: na semestr była dopuszczająca, a teraz wychodzi czwórka. Na pewno jedna uczennica będzie nieklasyfikowana, ale kłopoty miała już wcześniej, a teraz unikała kontaktu z nami - mówi dyrektorka.

- Jestem w tej dobrej sytuacji, że jako pracuś, jeszcze w czasie nauki na żywo wystawiłam uczniom bardzo dużo ocen. Z nauki zdalnej doszły im średnio po dwie oceny, które nie wpłyną na wartość końcową – mówi nauczycielka geografii i przyrody z województwa łódzkiego. - Współczuję jednak tym nauczycielom, którzy w trakcie tych trzech miesięcy nastawiali po dziesięć ocen, a wcześniej mieli tylko trzy. Mój syn z techniki do niedawna nie miał żadnej oceny, a teraz nauczycielowi grunt się pali pod nogami. Po sprawdzianach od razu widzę, którym dzieciom pomogli rodzice, albo siostra z ósmej klasy, która błyskotliwie rozwiązała zadania. Mam koleżankę anglistkę, której uczeń miał same mierne, a teraz ma same piątki. Tak gigantyczny postęp zrobił on, czy raczej jego rodzice? Tymczasem przy tablicy od lat ledwie dukał po angielsku. Koleżanka ma naprawdę kłopot, bo boi się, że gdy postawi zbyt niską ocenę, na którą rzeczywiście dziecko stać, rodzice natychmiast odwołają się - mówi.