- Jesteśmy przed wyborem szkoły dla syna i po namysłach i konsultacjach pewnie będzie to szkoła branżowa. Poszedł do szkoły jako sześciolatek, ukończył więc podstawówkę w wieku lat 14. W branżówce trzeba mieć podpisaną umowę z pracodawcą jako pracownik młodociany, a kodeks pracy pozwala na to od 15 roku życia. Mamy roczną lukę. W Warszawie szkół branżowych jest niedużo, odcinając fryzjerów, zostaje jeszcze mniej. I w większości taka umowa o pracę to warunek przyjęcia. Jak pytam, co w takim razie mam zrobić z moim czternastolatkiem, który poszedł do szkoły zgodnie z przepisami, nie wcześniej i właśnie kończy VIII klasę i nie wystarczy mu punktów na liceum czy technikum, słyszę: nie umiem pani pomóc. Dodajmy do tego, że jest obowiązek edukacyjny. Wiedziałam, że jest źle, ale nie wiedziałam, że aż ta - to list od matki, jaki otrzymał Jarosław Pytlak, dyrektor Szkoły STO na warszawskim Bemowie. Jego treść przytoczył na jednej z grup nauczycielskich na Facebooku, licząc na podpowiedzi.

Czytaj też: Rekrutacja do branżowej szkoły I stopnia i branżowej szkoły II stopnia >

Ratunkiem opinie poradni psychologiczno-pedagogicznych

Pod postem rozpętała się dyskusja. Halina opisała historię swojego syna, który poszedł do budowlanki, mając 14 lat. 15 urodziny obchodził w marcu, czyli w drugim semestrze klasy pierwszej. W jego klasie większość była w podobnej sytuacji. Dlatego w pierwszej klasie praktyki były wyłącznie na terenie szkoły, a dopiero w klasie drugiej były praktyki zewnętrzne. Dzieci z tego rocznika, idąc do szkoły branżowej, skończą ją w wieku 17 lat, a obowiązek nauki jest do 18. roku życia. Tego również nikt nie przewidział.

- Osoba, która ukończyła ośmioletnią szkołę podstawową, w okresie poprzedzającym rok, w którym osiągnęła 15 lat, może być zatrudniona tylko na podstawie umowy o naukę zawodu i to pod warunkiem wyrażenia zgody przez jej przedstawiciela ustawowego lub opiekuna prawnego oraz uzyskania pozytywnej opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej - radzi rządowa strona.

Sprawdź też: W jaki sposób kontrolować spełnianie obowiązku nauki, skoro obecnie w szkołach średnich są dzieci, które do szkoły poszły jako sześciolatki? >

W Opolu kwestia „młodocianych” została rozwiązana właśnie przez poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Rodzice wraz ze swoimi dziećmi zgłaszają się do poradni, która po diagnozie stwierdza, że nie ma przeciwwskazań do podjęcia przez ucznia nauki w zawodzie i podjęcia praktyk. W tej specyficznej sytuacji poradnia musi przyjąć dziecko, bez względu na terminy. A co jeśli opinia będzie negatywna? Poza tym żadna opinia nie zmieni faktu, że gdy uczeń skończy szkołę branżową, będzie miał 17 lat. W niektórych szkołach branżowych wszyscy „młodociani” będą badani na swoim terenie przez pracownika poradni psychologiczno - pedagogicznej, który wyda stosowną opinię.

 

Wyjście z trudnej sytuacji za pomocą poradni, opisane na stronach rządowych, jest więc zwykłym kombinowaniem, jak pomóc dziecku i oszukać system. - Nadzór udaje, że specjaliści się wypowiedzieli, a specjaliści w pocie czoła, wykonują nikomu niepotrzebną robotę - zauważa Wiesław w dyskusji pod postem Pytlaka.

Inny dyskutant zauważa, że warto skierować takiego ucznia do Ochotniczego Hufca Pracy, gdzie pomagają rozwiązać taką sytuację. Znają procedury i pomogą w załatwieniu praktyk. Mają również doradców zawodowych.

 

 

Absurdów ciąg dalszy

Matka siódmoklasisty urodzonego w grudniu 2009 r. zwraca uwagę, że ten rocznik jako jedyny miał obowiązek pójść do szkoły w wieku 6 lat. Jej syn jako uczeń podstawówki miał 5 lat i 9 miesięcy. Gdy skończy VIII klasę, będzie miał 13 lat. Liceum skończy w wieku 17 lat. Jako niepełnoletni pójdzie na studia. I co wówczas? Czy akademiki będą musiały zatrudniać wychowawców, by niepełnoletni studenci nie pili alkoholu?

Ponadto wielu maturzystów nie będzie mogło samodzielnie odebrać świadectwa maturalnego, bo nie będą mieć ukończonych osiemnastu lat. Dokumenty na studia będą musieli składać w ich imieniu rodzice.