Nagrody źródłem nauczycielskich konfliktów

Wypowiadająca się anonimowo nauczycielka ze szkoły podstawowej, największej w gminie na środkowym Mazowszu, pracuje w zawodzie 24 lata, otrzymuje 6 proc. dodatku motywacyjnego. Wychodzi 20 zł brutto tygodniowo. - Dla mnie nagroda wójta powinna mieć jasne kryteria. U nas w gminie one wcale takie nie są. Od lat mam kilku finalistów olimpiady z przedmiotu humanistycznego, moi uczniowie zdobywają świetne wyniki na egzaminach zewnętrznych. To mierzalne wskaźniki. Tymczasem dyrektorzy mający do dyspozycji jakąś pulę pieniędzy na nagrody, dzielą ją na 5 - 6 nauczycieli. Krąży u nas lista. Można sobie obliczyć, w którym roku będzie się nagrodzonym. Mnie przypadł ten „zaszczyt” z rozdzielnika, o ironio, gdy przebywałam na długim zwolnieniu lekarskim. A były lata, że prowadziłam samorząd szkolny, grupę teatralną, wolontariat. Ale wtedy nie przypadała moja kolei. Tak to wygląda. To skostniały, przedziwny system – opowiada nauczycielka. - W tym roku nagrody dostali dyrektor, wicedyrektor. I żaden z nauczycieli byłego gimnazjum tworzących szkołę podstawową. Jak w ubiegłym roku rada pedagogiczna uczciwie wytypowała swojego kandydata do nagrody wójta, jedna z nauczycielek, która odchodzi na emeryturę, poczuła się dotknięta, że nie ona dostanie pieniądze. Dosłownie sprawdzała, kto na nią nie głosował.  Czy nagrody wójta to prestiż? Kiedyś dostałam 1200 zł brutto, nawet nie połowę mojej pensji. W naszej gminie każdego roku wszyscy dyrektorzy szkół dostają z automatu nagrody. To nie powinno działać jak dodatek funkcyjny. To chore - podsumowuje.

Sprawdź w LEX: Czy rada pedagogiczna szkoły powinna zaopiniować wniosek organu prowadzącego o nadanie Medalu KEN dla dyrektora szkoły? >

Ewa Radanowicz, dyrektorka innowacyjnej szkoły w Radowie Małym, woj. zachodniopomorskie, nie ukrywa, że nie lubi tematu „nagrody”. – Wolałabym nie decydować o nich. Ale skoro muszę, staram się być jak najuczciwsza. Co roku bierzemy pod uwagę inne kryterium, w poprzednim roku nagrodę wójta otrzymali nauczyciele piszący i samodzielnie rozliczający wnioski o fundusze europejskie. Kontrowersji raczej nie było. Natomiast wcześniej zdarzały się niezadowolenia. Dużo wówczas rozmawialiśmy na ten temat. W mojej szkole pracuje 40 nauczycieli. Co roku do nagrody wójta wskazujemy 3-4 osoby. Jej wysokość waha się między 1000 a 2000 zł brutto.

Urzędnicy z małej gminy w województwie podkarpackim, w powiecie jarosławskim,  w ogóle nie chcą rozmawiać na temat nagród. – Pani przyśle pismo – słyszę. -  Zastanowimy się, co odpowiemy. Pracuje tam 130 nauczycieli. Roczne nagrody wójta są bardzo ruchome. Nie, panie w urzędzie gminy nie słyszały o niezadowoleniu nauczycieli.

Czytaj w LEX: Nagrody nauczycielskie za osiągnięcia dydaktyczno-wychowawcze >

Inaczej w miastach

W dużych miastach sprawa wygląda zupełnie inaczej niż w małych społecznościach. - U nas nie ma sensacji. Dyrektor typuje nauczycieli do nagrody, przedstawia kandydatury na radzie pedagogicznej. Co prawda ze dwa razy zastanowiło mnie, dlaczego dana osoba jest wskazana do nagrody, bo nie dostrzegłem jej specjalnych zasług. Albo obserwujemy pewną panią ze świetlicy, która co roku dostaje nagrodę, a jej praca niczym się nie wyróżnia, wręcz przeciwnie. Podobno ma wysoko postawionego brata – mówi anonimowo nauczyciel jednej z łódzkich szkół publicznych. - Tak szczerze, to jest mi zupełnie obojętna sprawa nagród. Robię swoje i już – dodaje.

Czytaj w LEX: Nagrody jubileuszowe dla nauczycieli >

Monika Kociszewska z Urzędu Miasta Warszawy pracuje w kilkuosobowej komisji przeglądającej wnioski o nagrodę prezydenta. Czasem jest ich ponad 400. - Rzadko zdarza się telefon z pytaniem, dlaczego dana osoba nie dostała nagrody. Sięgam wówczas po wniosek, a tam są dosłownie dwa zdania. Nie jest to wystarczające umotywowanie zasług. Staramy się zawsze przyznać więcej nagród, a więc nie są na maksymalnym poziomie. Ostatnio było to 7650 zł brutto – mówi Kociszewska. - Jest to nobilitacja i spory zastrzyk gotówki. Poza tym dobrze działa odpowiednia oprawa w czasie wręczania nagród. Uroczystość odbywa się w Dniu Edukacji Narodowej na Zamku Królewskim, nagrody wręcza prezydent miasta. W ubiegłym roku z 31 tysięcy nauczycieli w naszym mieście otrzymało je 97 osób: pracowników przedszkoli, szkół podstawowych i ponadpodstawowych, specjalnych oraz poradni psychologiczno–pedagogicznych - zasłużonych wychowawców i dydaktyków, autorów innowacyjnych programów oraz dyrektorów - liderów szkolnych społeczności.

Sprawdź w LEX: Czy prezydent miasta może przyznać nagrodę dla nauczyciela szkoły, której nie jest organem prowadzącym? >

Ogólne kryteria w regulaminach

Ostatnie laury warszawscy nauczyciele odebrali w oparciu o Uchwałę nr XV/354/2019 Rady Miasta Stołecznego Warszawy z 4 lipca 2019 r. w sprawie ustalenia kryteriów i trybu przyznawania nagród dla nauczycieli ze specjalnego funduszu  na nagrody dla nauczycieli.

Sprawdź w LEX: Czy premia oraz nagrody dla nauczycieli zatrudnionych w przedszkolu niepublicznym mogą być finansowane z dotacji? >

W przypadku nauczycieli i dyrektorów, według uchwały  brane jest pod uwagę spełnianie następujących kryteriów:

  1. osiągnięcia dydaktyczne potwierdzone wynikami egzaminów zewnętrznych, sukcesami uczniów w konkursach, olimpiadach, zawodach wiedzy, sportowych i artystycznych;
  2. skuteczne wprowadzanie innowacji/nowatorstwa pedagogicznego;
  3. przygotowanie ważnych imprez i uroczystości szkolnych lub wydarzeń o charakterze cyklicznym;
  4. działania w ramach projektów miejskich, ogólnopolskich, międzynarodowych;
  5. wprowadzenie do praktyki szkolnej działań mających na celu wspieranie procesu wychowania oraz zapewnienie bezpieczeństwa uczniom;
  6. skuteczne wspieranie, we współpracy z rodzicami, uczniów w ich rozwoju, w tym uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych oraz wymagających szczególnej pomocy ze strony szkoły;
  7. stałe doskonalenie zawodowe oraz wykorzystanie zdobytej wiedzy i umiejętności w pracy z uczniami;
  8. efektywna współpraca ze szkołami lub podmiotami w ramach udzielanej pomocy psychologicznopedagogicznej;

 

Dlatego Małgorzata Pucułek, dyrektorka szkoły integracyjnej na warszawskim Mokotowie zawsze prosi o opinię w sprawie nagród burmistrza czy prezydenta radę pedagogiczną. – W jednym roku wyłaniamy jednego kandydata, innym razem - nie wskazujemy nikogo, a jeszcze innym - mamy kilku kandydatów. W szkole tak specyficznej jak nasza inaczej mierzy się sukces pedagogiczny i dydaktyczny. Dla jednych jest nim udział dziecka w olimpiadzie, dla innych – zdanie matury przez dziecko z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego - mówi . - W przypadku nagród dyrektora proszę o pomoc we wskazaniu kandydata zespoły przedmiotowe, żeby nikogo nie pominąć, nie skrzywdzić. Staram się, żeby było sprawiedliwie. Aczkolwiek nagrody to trudna i delikatna materia - dodaje.