Pomysł zatrudniania w szkole osób pomagających nauczycielowi w wykonywaniu codziennych obowiązków budzi bardzo wiele kontrowersji. Wskazuje się przede wszystkim, że gminy, aby zredukować koszty, zastąpią nauczycieli asystentami. Mimo że pierwotny projekt zmieniono tak, by wyraźnie zaznaczał, że asystent pracuje pod kierunkiem nauczyciela prowadzącego przedmiot, przeciwnicy reformy obawiają się, że organy prowadzące ograniczą liczbę nauczycieli pracujących na Kartę Nauczyciela, pozostawiając w placówkach jedynie tych, którzy potrzebni są, by formalnie pełnić nadzór nad asystentami.
Pomijając jednak kwestię nadużyć i - jak to określa opozycja - rugowania ze szkół Karty Nauczyciela, nowe propozycje nie są specjalnie atrakcyjne dla osób, które miałyby podjąć pracę w charakterze asystenta nauczyciela.
Wnioskodawcy nowe przepisy postrzegają jako szansę dla młodych absolwentów pedagogiki, którzy przez cięcia w oświacie nie mogą podjąć pracy jako nauczyciele. Podjęcie pracy w charakterze asystenta nie wiąże się jednak z żadnymi przywilejami na późniejszym etapie kariery.
W projekcie nie ma przepisów, które ułatwią asystentowi nauczyciela zdobycie wyższego stopnia awansu zawodowego w chwili, gdy uda mu się rozpocząć pracę na stanowisku nauczyciela. Dla osób wchodzących dopiero na rynek pracy oznacza to ślepą uliczkę, ponieważ nawet kilka lat pracy z dziećmi w żaden sposób nie przyspieszy osiągnięcia przez nich wyższego stopnia awansu.
Oczywiście Karta Nauczyciela dopuszcza pominięcie stopnia nauczyciela stażysty. Dotyczy to (według art. 9a ust. 3 KN): m.in. osób, które posiadają co najmniej pięcioletni okres pracy i znaczący dorobek zawodowy.@page_break@
Zapis ten stworzono głównie z myślą o specjalistach, którzy posiadają wiedzę z określonej dziedziny, a nie mają doświadczenia w pracy w szkole. W przypadku asystentów tak nie będzie, ponieważ po kilku latach pracy w tym charakterze - nawet, jak zakładają wnioskodawcy, wykonując tylko niektóre zadania nauczyciela - będą posiadać wyższe kwalifikację niż nauczyciele stażyści rozpoczynający karierę zawodową. Jednocześnie nie wiadomo, czy przepis, dość ogólnie sformułowany, ich obejmie.
Wydaje się, że ustawodawca powinien wziąć pod uwagę te kwestie, tym bardziej, że robi to jeżeli chodzi o inne zawody. Przykładowo asystenci sędziów, którzy niewątpliwie nie wykonują tych samych zadań co sędziowie, nie muszą odbywać aplikacji prawniczych i po czterech latach mogą zdawać egzaminy na adwokata lub radcę prawnego i to po czterech latach pracy w zawodzie.
Tymczasem projektowane przepisy nie zawierają żadnych preferencji w przyszłej karierze zawodowej dla asystentów nauczycieli. Przepracowany w tym zawodzie czas, biorąc pod uwaę rozwój kariery młodego pedagoga, będzie czasem straconym.
Trudno zatem oprzeć się wrażeniu, że zawód asystenta będzie przyciągnie dwie kategorie osób: prawdziwych pasjonatów i kompletnych desperatów. Z racji niżu demograficznego i fali zwolnień w oświacie zapewne głównie tych ostatnich, tym bardziej, że trudno uwierzyć, że samorządy zapewnią asystentom wysokie płace (w projekcie znalazł się jedynie zapis, że płaca nie może być wyższa niż wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego). Projekt ustawy>>
Polecamy: Dyrektor odpowiada za sprawozdanie finansowe, nawet gdy ktoś inny je przygotuje
Szkolne prawo pracy będzie jednym z głównych tematów II zjazdu Akademii Zarządzania Dyrektora Szkoły, który odbędzie się 27 marca 2014 r. Zachęcamy do zapoznania się z programem>>