"Nauka pod opieką jednego nauczyciela ma korzystny wpływ na kształtowanie umiejętności czytania, pisania i liczenia najmłodszych uczniów, a w przyszłości na powodzenie szkolne. Ta ważna konkluzja, wynikająca zarówno z badań edukacyjnych, jak i doświadczeń pedagogów, miała istotne znaczenie w projektowaniu zmian we wczesnej edukacji, w tym reformy obniżenia wieku obowiązku szkolnego do 6 lat." - czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej Ministerstwa Edukacji Narodowej. Resort powołuje się na wyniki międzynarodowych badań oraz prace ekspertów OECD i Eurydice. To zdaniem resortu jest kolejnym powodem do zreformowania systemu oświaty i wprowadzenia obowiązku szkolnego od ukończenia przez dziecko szóstego roku życia.
MEN uważa, że dotychczasowy podział na klasę przygotowawczą i kontynuację w klasach I-III jest niekorzystny, ponieważ radykalna zmiana warunków, w tym nauczyciela, a także miejsca nauki i grona rówieśników utrudnia dziecku czerpanie z doświadczeń zdobytych w klasie przygotowawczej.
Minister edukacji podkreśliła, że przestawienie się na metody pracy innego nauczyciela wiąże się zazwyczaj z poważnymi trudnościami.
- Tak samo czuje się dziecko, które po roku nauki pisania w zerówce musi przestawić się na metody innego nauczyciela. Jako odpowiedzialny nauczyciel i polityk nie mogę tego faktu zignorować - podkreśla Krystyna Szumilas.
Wypowiedź minister komentuje w "Rzeczpospolitej" prof. Bogusław Śliwierski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.
– Na tej samej zasadzie można bowiem zakwestionować konieczność przechodzenia dzieci z poziomu kształcenia zintegrowanego do kształcenia przedmiotowego, które następuje pomiędzy III a IV klasą szkoły podstawowej, i co także wiąże się ze zmianą nauczycieli – mówi prof. Śliwerski. Dodaje, że wypowiedź Szumilas to demagogia, która dodatkowo dyskryminuje i podważa kompetencje nauczycieli z przedszkoli.