- W czasie nauki trudno jest nawet iść do łazienki. Ranki też są ciężkie. Budzimy się wcześnie, bo o 6.30 siedzimy już w ławkach - mówi 20-letni Um Hee-joon, który uczy się w szkole na przedmieściach w Seulu. Miesięczne czesne to 1,8 tys. dol., a uczniowie powtarzają cały materiał do testów ze wszystkich przedmiotów szkolnych, które obowiązuja na egzaminie. Nauka trwa do północy. Uczniów przez całą dobę śledzą kamery, które sprawdzają, czy nie przysypiają. Karą za to przewinienie może być nawet wyrzucenie ze szkoły.
Niektórzy nie wytrzymują takiego trybu życia i muszą korzystać z pomocy psychologa. Południowokoreański urząd statystyczny podaje, że połowa uczniów w wieku 15-19 lat ze skłonnościami samobójczymi jako przyczynę podała "wyniki szkolne i punktację na egzaminie końcowym". Więcej>>
Korea Południowa: uczniowie uczą się po kilkanaście godzin, by zdać egzaminy
Młodzi Koreańczycy zapisują się do szkół, w których nauka trwa po kilkanaście godzin. Nie mogą w nich także korzystać z internetu, oglądać telewizji, a nawet ze sobą rozmawiać. Wszystko po to, by jak najlepiej zdać egzamin odpowiadający polskiej maturze - informuje Gazeta Wyborcza.