Pomysłodawcami zmiany byli posłowie partii rządzącej - po nowelizacji, w przypadku, gdy w szkole działa kilka organizacji związkowych, będą one wyłaniać wspólnego przedstawiciela. Jeżeli tego nie zrobią, przedstawiciela wydeleguje największa organizacja związkowa działająca na terenie szkoły.
Przyjęta wersja ustawy nieco różni się od zgłoszonego projektu, Sejm mienił przepisy noweli tak, aby nie wymuszały, by zrzeszenia związków zawodowych nie musiały wyłaniać wspólnego kandydata.
Ustawa doda również zapis dotyczący podejmowania uchwał przez radę pedagogiczną - po nowelizacji te, które dotyczą spraw związanych z osobami pełniącymi funkcje kierownicze w szkole lub z opiniowaniem kandydatów na takie stanowiska, podejmowane będą w głosowaniu tajnym.
- Nie jestem wprawdzie zwolennikiem zbyt daleko posuniętej "związkokracji", jednak ustawa nawet w obecnym kształcie chroni przed zmajoryzowaniem komisji przez związkowców, a jest to jednak element tzw. strony społecznej. Zmianę oceniam zatem negatywnie - komentował projekt ustawy dr hab. Mateusz Pilich, współautor komentarza do Prawa Oświatowego.
W debacie nad projektem posłowie opozycji podnosili, że nowelizacja powinna raczej zmierzać w stronę ograniczenia liczby zasiadających w komisji przedstawicieli kuratoriów oświaty.
- Dzisiaj kurator oświaty blokuje wybór dyrektora szkoły, dzisiaj kurator nie pozwala samorządom na zarządzanie szkołą - podkreślała Krystyna Szumilas - Dba o to, by w szkole rządził ktoś, kto jest z PiS. Chronicie swoich, a kuratorzy zamiast zajmować się jakością kształcenia, zajmują się polityką w szkole - mówiła.
Ustawa trafi do prac w Senacie.