– Nauczycielka prowadząca ze mną grupę zachorowała. Okazuje się, że nie tylko będę musiała pracować codziennie dziesięć godzin, ale jeszcze nie zapłacą mi za nadgodziny, bo gmina nie ma w tym roku środków – mówi "Rz" nauczycielka z warszawskiego przedszkola.
Wypłata wynagrodzenia za nadgodziny to obowiązek dyrektora szkoły, problem w tym, że wiele gmin nie przewidziało pieniędzy na ten cel.
– Budżety gmin są przygotowywane na podstawie danych historycznych, z ubiegłych lat. Jeśli w danym roku występuje więcej nadgodzin niż w latach poprzednich, a budżet jest już rozdysponowany, może się zdarzyć, że nie ma skąd wziąć środków – mówi Marek Olszewski ze Związku Gmin Wiejskich.
-  Nauczyciele nie mogą zrzec się swojego wynagrodzenia. W takiej sytuacji powinni zwrócić się do inspekcji pracy i zawiadomić, że pracodawca nie wywiązuje się z umowy o pracę - radzi prezes ZNP, Sławomir Broniarz.