Pomysł umasowienia edukacji porównuje do oczekiwania, że połowa młodzieży będzie grała na poziomie składu rezerwowego drużyny narodowej. Ale głównym czynnikiem powodującym, że szkoła traci na znaczeniu, jest - jego zdaniem - powszechny dostęp do informacji. Czyni on z nauczycieli ignorantów.
"Choćby nie wiem, jak się starali, w większości nie dojdą do poziomu zdolnego amatora hobbysty, nie mówiąc już o poziomie reprezentowanym przez dostępne za darmo materiały edukacyjne i popularnonaukowe, w rodzaju filmów BBC" - pisze filozof. "Tym samym szkoła zredukowana została do roli przechowalni dziennej dla dzieci i młodzieży. Owszem, nadal można tam się nauczyć pisania, czytania i rachunków, ale cała reszta wykształcania dziecka pozostaje w luźnym związku ze staraniami szkoły i nauczycieli. Jak kto zdolny i świata ciekawy, to sobie włączy co trzeba i obejrzy, a nawet poczyta" - dodaje.
Podkreśla, że gdyby szkoła wyzbyła się hipokryzji, powstałaby swego rodzaju świetlica, w której dzieci oglądają różne materiały na komputerach, a rola nauczyciela sprowadza się do doradzania im, jakie informacje są najbardziej godne zapamiętania. Więcej>>