Ministerstwo Edukacji Narodowej nie nakazało szkole usunięcia tablicy, stwierdzając, że nie będzie wkraczać w autonomię placówki.
- Jestem zdziwiony odpowiedzią ministerstwa. Rada rodziców jest w szkole potrzebna, powinna mieć swoją autonomię, ale wszystko ma swoje granice - mówi Kalbarczyk. - Nie powinno być tak, że rada rodziców sankcjonuje rozwiązania ewidentnie dla dzieci krzywdzące, a ministerstwo czy organy kontrolne w szkolnictwie umywają ręce i nie zajmują się sprawą, powołując się na autonomię szkoły i rady rodziców. Nikt nie chce tu zabraniać modlitwy ani wprowadzać cenzury, jak to jest niekiedy przedstawiane. Ze strony internetowej szkoły można się dowiedzieć, że dyrekcja szkoły od miesięcy prowadzi kampanię, angażując m.in. inne szkoły i katolickie organizacje prawnicze w obronie zapisu w regulaminie stołówki, którego nie sposób interpretować inaczej niż jako obraźliwe stwierdzenie, że dzieci, które się nie modlą, są pozbawione kultury osobistej. Dlaczego w tej sprawie władze szkoły są tak nieugięte i zaangażowane? Czy naprawdę nie można uszanować praw mniejszości? - komentuje w "Gazecie Wyborczej" Tomasz Kalbarczyk, przewodniczący lubelskiego oddziału Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, nauczyciel etyki.
Fundacja "Wolność od religii" zapowiedziała skargę do premiera. Więcej>>

Polecamy: Fundacja "Wolność od religii" zaskarży szkolną tablicę z modlitwami