Jak poinformowała "Gazeta Wyborcza", resort edukacji rozważa wprowadzenie dwóch ścieżek edukacji seksualnej - niektóre dzieci będą się uczyć tylko o naturalnych metodach regulowania poczęcia, inne zaś poznają różne sposoby zapobiegania ciąży.
- W tym pomyśle nie bierze się pod uwagę tego, że edukacja seksualna to wiedza. Dzielenie wiedzy na kilka ścieżek jest trochę bezsensowne, bo tak samo moglibyśmy uczyć różnych wersji wydarzeń historycznych lub odmawiać dzieciom wiedzy na temat teorii ewolucji. To nie o to chodzi. - mówi Kot.
Chwali jednak minister Kluzik-Rostkowską za podjęcie tego tematu.
- Edukacja seksualna jest traktowana często jako problem, który przerzuca się z rodziców na szkołę i na odwrót - tymczasem młodzież zostaje sama z tym, że nie przekazuje się jej wiedzy, i ponosi tego konsekwencje. Nie zapominajmy o tym, że dzieci i młodzież również posiadają prawa, w tym prawo do informacji, wiedzy o własnej seksualności, które to prawo obecnie się ogranicza. - podkreśla. Więcej>>

Polecamy: Edukacja seksualna będzie dostosowana do światopoglądu