Chodzi tu o budzący od dawna wiele kontrowersji art. 30a Karty Nauczyciela. Według jego treści jednostki samorządu terytorialnego, w których nauczyciele nie osiągnęli średnich wynagrodzeń określonych w przepisach, muszą do końca stycznia każdego roku uzupełnić im tę różnicę poprzez wypłatę jednorazowego dodatku uzupełniającego. Samorządowcy od dawna podkreślają, że taki przepis stanowi zbyt duże obciążenie dla ich budżetów, dlatego nie dziwi fakt, że jego wykreślenie stanowi jeden z głównych postulatów reformy oświaty. 
W opinii dołączonej do projektu strona samorządowa podkreśla, że istnienie kontrowersyjnego przepisu ogranicza swobodne prowadzenie polityki zatrudnienia przez jednostki samorządu terytorialnego. Taka konstrukcja tej regulacji wyklucza bowiem uzależnienie wynagrodzenia od osiągnięć nauczyciela i od przepracowanego przez niego czasu - a zatem, zdaniem samorządowców, wcale nie motywuje nauczycieli do pracy. 
Ale dodatek uzupełniający nie jest jedynym dodatkiem, którego likwidacji domagają się samorządowcy. Gdyby proponowana przez nich nowelizacja weszła w życie, zniknęłyby także dodatki wiejski i mieszkaniowy, a nauczycielska pensja nie byłaby wypłacana z góry.
Propozycję ostro skrytykował Związek Nauczycielstwa Polskiego. "Samorządy, pod płaszczykiem troski o jakość kształcenia, dążą do przeforsowania restrykcyjnego pakietu oszczędnościowego w edukacji. Ich propozycje są nastawione głównie na przekazywanie samorządowych szkół fundacjom i stowarzyszeniom, wprowadzenie mechanizmów rynkowych do systemu edukacji, komercjalizację oświaty, osłabienie statusu zawodowego nauczycieli, zmniejszenie płac pracowników oświaty, zminimalizowanie nadzoru pedagogicznego i dalszą decentralizację oświaty." - piszą Związkowcy na swojej stronie internetowej. 

Omówienia zmian w prawie pochodzą z serwisu Prawo Oświatowe/ABC>>