Komputery na lekcji niewiele zmieniają. Nadal są wykłady, tyle że zamiast kredy nauczyciel używa interaktywnego pisaka - wskazuje autorka artykułu. Podkreśla jednak, że sytuacja się poprawia, ponieważ wielu nauczycieli angażuje się w tworzenie nowoczesnych programów nauczania i aktywizację uczniów.
Z największą krytyką autorki spotkał się sposób, w jaki szkoły wywiązują się obowiązku wypożyczania sprzętu uczniom.
"a wybór wariantu "komputer dla ucznia" decydowały się dobrowolnie. Ale słyszę, że laptopy leżą bezużytecznie w szkolnej klasie, bo "uczniowie nie są chętni brać je do domów". Dlaczego? Okazało się, że szkoły traktują to jak wypożyczenie sprzęt, który na co dzień przypisany jest do klasy. Trzeba więc w przeddzień trzeba przyprowadzić rodziców, żeby podpisali wniosek. Laptop dostaje się na jeden dzień, potem trzeba go zdać, również z podpisem rodziców. Szkoła tłumaczy, że jakoś musi sobie zagwarantować bezpieczeństwo sprzętu. Niby oczywiste. Ale dlaczego nie przyszło im do głowy, że "laptop dla ucznia" oznacza, że uczeń bierze sprzęt na własny użytek i używa go, kiedy chce i gdzie chce? W dobie powszechnego niemal smartfona nie da się traktować komputera jak maszyny do pisania, którą się pożyczało na czas pisania np. pracy magisterskiej. Kto dziś planuje z wyprzedzeniem, kiedy zajrzy na YouTube'a albo napisze e-mail?" - podsumowuje autorka. Więcej>>