Na początku października krakowscy urzędnicy złożyli w sądzie okręgowym pozew przeciwko Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez wojewodę małopolskiego. Domagają się 46 mln zł za zaniżoną subwencję z ostatnich kilku lat. To kolejny pozew z tytułu nieprzekazania gminie w odpowiedniej wysokości dotacji na zadania zlecone z zakresu administracji rządowej, tym razem obejmujący lata: 2012-2018 i kwotę 46 805 089,58 zł.

Miasta pozwą państwo za reformę oświaty>>

Kolejne pozwy

Małopolanie szykują się do następnych wezwań do zapłaty wobec rządu Mateusza Morawieckiego i jego ewentualnych następców. Są zachęceni, bo 19 grudnia 2018 r. Sąd Okręgowy w Krakowie wydał wyrok, na mocy którego Skarb Państwa musi zapłacić Gminie Miejskiej Kraków 3 838 399,22 zł (wraz z odsetkami naliczanymi od 1 grudnia 2012 r. wynoszącymi 2 mln zł) za zadania, które Małopolski Urząd Wojewódzki zlecił UMK. Są przychylił się więc do pierwszego pozwu obejmującego rok 2011.

 

 

 

Obecnie jednak prezydent Majchrowski i jego urzędnicy, by zapłacić nauczycielom, szukają oszczędności na tzw. zadaniach bieżących. Na razie nie chcą uszczuplać wydatków inwestycyjnych.
- Oznacza to, że do końca roku będziemy rezygnować z rozmaitych wydatków i organizowania przedsięwzięć, które nie są konieczne i mogą poczekać do przyszłego roku, np. analizy czy badania zlecane na potrzeby urzędu miasta, drobne remonty, dofinansowanie wydarzeń organizowanych przez zewnętrzne podmioty itd… Na wypłaty podwyżek dla nauczycieli wykorzystujemy też oszczędności, jakie mamy dzięki niższym niż zaplanowaliśmy kosztom obsługi długu czy niewykorzystane w stu procentach pieniądze, które zostały po realizacji innych zadań – informuje prezydent Majchrowski.

Blisko 41 mln zł już „udało znaleźć się” kosztem: 16 mln zł na bieżące utrzymanie torowisk, działań w sprawie poprawy jakości powietrza (0,5 mln zł), zadań związanych z wymianą pieców na ekologiczne ogrzewanie (3,5 mln zł) czy z budżetu przeznaczonego na budowę i modernizację boisk na terenach sportowo-rekreacyjnych (700 tys. zł). Niewykluczone, że ucierpią inwestycje, na które głosowali mieszkańcy w ramach budżetu obywatelskiego.

Mniej na infrastrukturę

- Na wypłaty podwyżek dla nauczycieli wykorzystujemy też oszczędności, jakie mamy dzięki niższym niż zaplanowaliśmy kosztom obsługi długu czy niewykorzystane w stu procentach pieniądze, które zostały po realizacji innych zadań. Bardzo wyraźnie chcę jednak podkreślić, że nie będziemy oszczędzać na żadnych wydatkach, od których zależy sprawne funkcjonowanie miasta. Tutaj nasze potrzeby są w pełni zabezpieczone – czytamy w komunikacie prezydenta Majchrowskiego. Zwraca on uwagę, że nawet w tak bogatym i stabilnym finansowo mieście jak Kraków, nie jest łatwo nagle wygospodarować 89 mln zł.

- Nikt też nie myśli o tym, że rozmaite udogodnienia finansowe dla obywateli ostatecznie odbijają się na finansach miast i nikt im tego nie rekompensuje. Choćby wprowadzona w lecie zerowa stawka podatku PIT dla młodych ludzi. Kierunek sam w sobie słuszny, ale dla Krakowa oznacza – jak szacujemy – że do kasy miasta nie wpłynie z tego tytułu w tym roku ok. 20 mln zł, a to są przecież pieniądze, które już zaplanowaliśmy na jakieś konkretne wydatki. Nie chcę być złym prorokiem, ale po pierwszym miesiącu rozliczeń PIT od momentu wejścia w życie stawki zerowej widzimy, że spadek naszych dochodów jest większy, więc być może szacując stratę na 20 mln zł, jesteśmy niepoprawnymi optymistami – tłumaczy w komunikacie Majchrowski.

Jak mówi, często jest pytany o sprawy budowlane i z obiecuje, że wszystkie rozpoczęte inwestycje zostaną zakończone. Kraków od lat jest wysoko oceniany pod względem stabilności i wiarygodności finansowej, więc zdaniem prezydenta, poradzi sobie z problemami. Nie zmienia to faktu, że małopolscy urzędnicy szacują, iż muszą w budżecie wygospodarować ok. 100 mln zł, bo wydatków nie dało się przewidzieć konstruując budżet na 2019 rok.