Dyrektorzy szkół kończą opracowywanie arkuszy organizacyjnych, w których ustalają plan pracy na kolejny rok. Nauczyciele, dla których zabraknie zajęć do końca maja otrzymają wypowiedzenia. Według Związku Nauczycielstwa Polskiego zwolnionych może być ponad 10 tys. pedagogów (czyli prawie dwa razy więcej niż rok temu).
– Nie ukrywam, że w tym roku dyrektorzy będą musieli dokonać kolejnych zwolnień. Pełne szacunki będą znane pod koniec maja, ale już planujemy, że 23 etaty zlikwidujemy po odejściu nauczycieli na emeryturę. Nie będziemy też przedłużać umów terminowych i zamierzamy zwalniać osoby z powodu zbyt małej liczby godzin lekcyjnych – wyjaśnia "DGP" Ryszard Stefaniak, naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miasta w Częstochowie.
Podobnie będzie w innych gminach.
– Z trzech szkół zrobiliśmy jedną prowadzoną przez stowarzyszenie, bo innego wyjścia nie było. Zlikwidowaliśmy dyrektorom nawet stanowiska sekretarskie – wylicza Jerzy Bondyra, przewodniczący Rady Gminy w Zamościu.
Samorządy zalecają też dyrektorom szkół, aby nie zatrudniali nowych nauczycieli. Etaty po odchodzących w tym roku mają zostać rozdzielone pomiędzy pozostałych - dzięki temu gminom łatwiej będzie spełnić obowiązek zapewnienia nauczycielom średniego wynagrodzenia. Powoduje to, że szans na pracę nie mają młodzi pedagodzy.
– Chcą nawet pracować dłużej za niższe wynagrodzenie, ale nie możemy im tego zaproponować, bo uniemożliwia to Karta nauczyciela – potwierdza Jerzy Bondyra.
– Jak w szkołach mają szukać pracy młodzi nauczyciele, gdy np. w Wielkopolsce opiekunami w świetlicy są sprzątaczki, a nie nauczyciele świetlicowi – odpowiada Sławomir Broniarz.