Na rynku pojawił się nowy, straszny zawód. Firmy wynajmują osoby, by zniszczyły życie pracownikom i doprowadziły do odejścia niezadowolonych, nieposłusznych, zbędnych czy np. działaczy związkowych.

Bohdan Wasilewski wiele razy przyjmował osoby, które były wykończone stosunkami panującymi w pracy. Zajmuje się od wielu lat problemem mobbingu. – Podczas mojej praktyki lekarskiej miałem do czynienia z efektami działalności takich „specjalistów". Osobami głęboko zranionymi psychicznie, wytrąconymi z życia zawodowego i osobistego – mówi Bohdan Wasilewski. – Czyściciele to przedstawiciele różnych zawodów, prawnicy, byli pracownicy służb specjalnych, tzw. trenerzy lub konsultanci. Fachowcy „do brudnej roboty”. Czyszczeniem zajmują się pojedyncze firmy. Specjalizują się w nim też osoby prowadzące indywidualną działalność gospodarczą pod najróżniejszymi tytułami. Np. w jednym ze szpitali klinicznych w Warszawie działała osoba, której zadaniem było rozbicie związków zawodowych, zaszczuwanie i zamykanie ust pracownikom. Wszystko to działo się jakieś sześć lat temu. W celu spacyfikowania „sprawiających trudności pracowników” dyrekcja zatrudniła panią prawnik, byłą prokurator. Operacja terroryzowania załogi, w tym głównie nieposłusznych władz związków zawodowych, odbywała się z pomocą komisji specjalnej powołanej przez dyrekcję. Oczywiście ta pani była jej filarem. Nawet nieprawdziwie ją przedstawiano jako „panią prokurator”, która prowadzi z udziałem dyrekcji dochodzenie w sprawie istotnego naruszenia prawa przez pracowników. Rzekome naruszenie prawa dotyczyło poinformowania władz zwierzchnich przez związek zawodowy o nadużyciach i łamaniu prawa przez dyrekcje. W efekcie bezpodstawnie zwolniono dyscyplinarnie wielu pracowników i zastraszono pozostałych.

Źródło: Gazeta Wyborcza, 19 listopada 2010 r., Małgorzata Kolińska-Dąbrowska