Jak powiedział w środę na konferencji prasowej twórca tej nowej koncepcji leczenia prof. Piotr Ponikowski, kierownik Kliniki Kardiologii 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, pomysł na takie leczenie niewydolności serca tworzył się od kilku lat, natomiast "sama koncepcja została skonkretyzowana przed rokiem".
"Dwa zabiegi wykonane w lipcu przez kolegów w czeskiej Pradze i te dwie operacje w naszym szpitalu wojskowym w sierpniu we Wrocławiu są pierwszymi na świecie, wykorzystującymi tę koncepcję. Efekty są bardzo dobre, ponieważ stan chorych cierpiących na skrajną niewydolność serca znacząco się poprawił” - powiedział Ponikowski.
Szef Kliniki Chirurgii 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu prof. Dariusz Janczak wyjaśnił, że zabieg usunięcia fragmentu nerwu z tzw. układu współczulnego jest wykonywany od wielu lat np. w celu poprawy ukrwienia kończyn górnych.
"Ta nowa koncepcja leczenia niewydolności serca oparta jest niesamowitym pomyśle, by usunąć fragment nerwu trzewnego w okolicy przepony. Na tym polega różnica, że nerw usuwamy na innym poziomie. Trudność tego zabiegu dla chirurga polega na tym, by znaleźć odpowiedni fragment nerwu. Sam zabieg jest standardowy i trwa pół godziny" - powiedział prof. Janczak.
Jak wyjaśniono, usunięcie fragmentu nerwu trzewnego powoduje tzw. redystrybucję krwi w organizmie chorego z okolicy brzusznej do serca. Dzięki temu praca serca nie jest aż tak obciążona krwią, napływającą w tempie jednego litra na sekundę.
75-letnia pacjentka przyznała, że przed zabiegiem miała problemy z oddychaniem i wykonywaniem podstawowych czynności. Natomiast po zabiegu może swobodnie oddychać i chodzić nawet po schodach.
Prof. Ponikowski podkreślił, że przyszłość tej metody leczenia zależy od sposobu zmniejszenia jej inwazyjności.
"Na razie potwierdzamy, że ta koncepcja jest skuteczna w leczeniu niewydolności serca. Pierwsze zabiegi wykonano metodą inwazyjną poprzez torakoskopię. Jeśli w przyszłości uda się opracować metodę mniej inwazyjną, to będzie można ją upowszechnić w leczeniu tego schorzenia kardiologicznego" - powiedział Ponikowski.
Jeszcze w tym roku wrocławscy chirurdzy planują wykonać te zabiegi u kolejnych trzech pacjentów. (PAP)