Za ustawą głosowało 282 posłów, przeciwko 142, a 2 wstrzymało się od głosu.

Przeciw ustawie opowiedzieli się politycy opozycji, którzy przed głosowaniem przypominali, że do Sejmu trafił także projekt obywatelski o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia, pod którym zebrano prawie 240 tysięcy podpisów. Przygotowało go Porozumienie Zawodów Medycznych (PZM) skupiające kilkanaście związków i organizacji zrzeszających pracowników służby zdrowia. Posłowie PO i Nowoczesnej zarzucali rządzącej większości, że "nie słucha suwerena".

Opozycja oburzała się też, że projekt został "przepchnięty kolanem" i trafił pod głosowanie jeszcze w czwartek 8 czerwca 2017 roku, bez przesyłania go do komisji mimo poprawek - przewidujących między innymi podwyższenie minimalnych wynagrodzeń - zgłoszonych w drugim czytaniu. Wszystkie zostały odrzucone.

Projekt obywatelski przewiduje, że minimalne wynagrodzenia pracowników medycznych byłyby wyższe niż w propozycji rządu, a tempo dochodzenia do docelowej wysokości stawek - szybsze. W piśmie z 29 maja 2017 roku marszałek Marek Kuchciński poinformował, że projekt ten zostanie skierowany do pierwszego czytania.

Zgodnie z uchwaloną przez Sejm ustawą najniższe wynagrodzenie zasadnicze ustala się jako iloczyn współczynnika pracy dla danej grupy zawodowej i wysokości przeciętnego wynagrodzenia w roku poprzedzającym (do końca 2019 roku zamiast przeciętnego wynagrodzenia przyjmowana będzie kwota 3,9 tys. zł brutto).

Docelowa wysokość najniższego wynagrodzenia zasadniczego będzie osiągnięta dopiero po upływie okresu przejściowego - do końca 2021 roku. Pierwsze wzrosty - o co najmniej 10 procent różnicy między wynagrodzeniem zasadniczym a minimalnym - zaplanowano od 1 lipca 2017 roku. Następnie będzie ono podwyższane corocznie o co najmniej 20 procent tej różnicy.

Na podstawie prognozy wysokości przeciętnego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej resort przedstawił szacunkowe wyliczenia docelowej wysokości minimalnego wynagrodzenia (tej, która będzie obowiązywała od 2022 roku).

Wynika z nich, że minimalne wynagrodzenie lekarzy specjalistów będzie wynosiło niecałe 6,4 tys. zł, lekarzy z pierwszym stopniem specjalizacji niecałe 5,9 tys. zł, lekarza bez specjalizacji ok. 5,3 tys. zł, a stażysty prawie 3,7 tys. zł.

Farmaceuci, fizjoterapeuci, diagności laboratoryjni i inni pracownicy medyczni z wyższym wykształceniem mają zarabiać minimum 5,3 tys. zł (jeśli mają specjalizację) lub 3,7 tys. zł (jeśli jej nie mają).

Pielęgniarka z tytułem magistra i ze specjalizacją ma zarabiać co najmniej 5,3 tys. zł. Minimalne wynagrodzenie pielęgniarki bez tytułu magistra, ale ze specjalizacją określono na 3,7 tys. zł, a bez specjalizacji - na 3,2 tys. zł.

Fizjoterapeuci i inni pracownicy medyczni ze średnim wykształceniem będą zarabiać minimum 3,2 tys. zł.

Najniższe miesięczne wynagrodzenie określone w ustawie dotyczy podstawowego wynagrodzenia brutto, nie obejmuje więc dodatków, np. za pełnione dyżury. Do nowych przepisów będą musiały dostosować się wszystkie placówki medyczne - zarówno publiczne, jak i prywatne.

Pierwsze czytanie projektu przygotowanego przez rząd odbyło się w środę 7 czerwca 2017 roku na posiedzeniu komisji zdrowia. Przedstawiciele PZM apelowali wówczas do posłów o przerwę w posiedzeniu, aby projekty obywatelski i rządowy mogły być rozpatrywane wspólnie. Komisja odrzuciła jednak wniosek o przerwę. Drugie czytanie projektu odbyło się w czwartek 8 czerwca 2017 roku, mimo zgłaszanych poprawek Sejm nie zgodził się na ponowne skierowanie projektu do komisji zdrowia.

 

Tuż przed drugim czytaniem PZM opublikowało komunikat, w którym protestowało przeciw pospiesznemu uchwalaniu ustawy przedłożonej przez rząd.

- W ocenie PZM taki pośpiech ma na celu wprowadzenie społeczeństwa w błąd, że Rząd odpowiada na postulaty środowisk medycznych, przyjmując ustawę gwarantującą podwyżki dla pracowników służby zdrowia. Prawda jest inna: Projekt rządowy przewiduje utrwalenie obecnych, niesprawiedliwie niskich płac pracowników medycznych i jest kontynuacją zasady, że podstawą funkcjonowania publicznej ochrony zdrowia jest wyzysk jej pracowników – ocenili związkowcy.

- Skutek jest taki, że pracownicy ochrony zdrowia odchodzą od zawodu lub emigrują w celach zarobkowych, a ci co zostają muszą pracować ponad siły aby godnie żyć. Uderza to ostatecznie w chorych – dodało PZM. (pap)