Idea skoordynowanej opieki, w której jasno określony jest podmiot odpowiedzialny za pacjenta i jego proces leczenia wychodzi naprzeciw silnie artykułowanym potrzebom pacjentów zagubionych w systemie, bezradnych w obliczu wielochorobowości, chorób przewlekłych itp. Szczególna rola podstawowej opieki zdrowotnej w procesie opieki nad pacjentem jest założeniem słusznym, aczkolwiek najtrudniejszym w realizacji. 

Ograniczeniem będzie liczba specjalistów w opiece podstawowej, struktura demograficzna tej grupy, posiadane kompetencje oraz utarte schematy postepowania, zarówno personelu medycznego, jak również samych pacjentów przyzwyczajonych do leczenia w ramach AOS i leczenia szpitalnego. W tej przestrzeni musimy liczyć na ewolucję a nie rewolucję opartą na nowych modelach finansowania, nakierowanych na mierzalne efekty zdrowotne, satysfakcję pacjenta oraz edukację.

Istotną zmianą zapowiedzianą przez Ministra Radziwiłła jest likwidacja systemu ubezpieczeniowego oraz przejście do finansowania ochrony zdrowia z funduszu celowego. To rozwiązanie zrzuca kamień z serca tych wszystkich, którzy mieli uzasadnione obawy co do gwarancji wzrostu finansowania zdrowia wprost z budżetu państwa. Projekcja wzrostu nakładów na ochronę zdrowia nie napawa jednak optymizmem, deklarowane 6 procent PKB ma być osiągalne dopiero w 2025 roku. Pojawia się zatem pytanie, jak w tym czasie zaspokoić rosnące potrzeby finansowe, mając na uwadze to, iż nowe rozwiązania będą zmuszały resort do wzrostu nakładów już w pierwszych latach reformy.

Transfery środków finansowych z obszarów dzisiaj nieefektywnych pojawią się jako konsekwencja nowych modeli organizacji i finansowania świadczeń w kolejnych latach. Zastanawiające jest również to jakie przełożenie na koszty świadczeń zdrowotnych będzie miało wprowadzenie powszechnego prawa do opieki zdrowotnej. Na ile prawo dostępu do publicznego systemu warunkowane płaceniem składki nie zniechęci do legalizacji zatrudnienia i prowadzenia działalności gospodarczej, w szczególności mikro przedsiębiorców, zmniejszając tym samym składkę wnoszoną w daninach podatkowych.

Optymizmem napawa silna odpowiedzialność ministra zdrowia za system, którą konstytuuje się w tych założeniach. Brak rozmycia odpowiedzialności daje szanse na jednoznaczne określenie wartości i zasad, na których ma być oparty. Wprawdzie z przedstawionego dokumentu nie wynika wprost, że nadrzędnym celem jest ochrona zdrowia i szybkie naprawianie systemu, co wynika ze szczególnego znaczenia kapitału zdrowia w potencjale rozwojowym państwa i społeczeństwa, ale wiele zaproponowanych rozwiązań zdaje się potwierdzać takie podejście.
Urząd Zdrowia Publicznego powinien gwarantować sprawność systemu w obszarze prewencji i profilaktyki zdrowotnej, sam minister zdrowia ma w swych decyzjach gwarantować równy i kompleksowy dostęp do opieki zdrowotnej.

Wielu pacjentów szuka jednak odpowiedzi na proste i fundamentalne dla nich pytania: jak te zmiany skrócą kolejki do specjalisty lub na planowane zabiegi, czy zwiększy się dostęp do nowoczesnych terapii, które dają szanse na odzyskanie sprawności i pokonanie lub okiełznanie choroby, czy prywatne wydatki na ochronę zdrowia mają szansę się zmniejszyć?  Czy nowy lepszy system będzie czuły na to, że szybka diagnoza i skuteczne, również innowacyjne leczenie jest szansą na to aby ludzie w wieku produkcyjnym mogli nadal pełnić swoje role zawodowe i społeczne? I na końcu wątek, który nie wybrzmiewa w ogóle w nowej wizji, jak osiągnąć synergię działań w opiece zdrowotnej i społecznej? Ten obszar daje ogromny potencjał możliwości, bez których ani koordynacja, ani zmiany modelu finansowania świadczeń zdrowotnych, ani sam wzrost finansowania ochrony zdrowia nie da pełnych oczekiwanych efektów.

Jak zwykle jednak od idei do realizacji droga ubita jest kamieniami, o powodzeniu wizji zadecyduje jakość szczegółowych rozwiązań, opisanych w ustawach. Już na tym etapie nie warto zapomnieć o wzmocnieniu instytucji dialogu społecznego i eksperckiego na rzecz wypracowania najlepszych rozwiązań szczegółowych oraz zidentyfikowania wskaźników pomiaru rezultatów, które chcemy osiągnąć. Ważne jest bowiem, abyśmy już dzisiaj ustalili, jak za 3, 6, 9 lat zmierzymy, czy nam się udało.


Źródło: www.infarma.pl

 [-OFERTA_HTML-]