- Nasz oddział ratunkowy jest bardzo obciążony, w ciągu doby przewija się przez niego co najmniej 150 pacjentów, którzy zgłaszają się z różnymi dolegliwościami, nieraz błahymi. Obawialiśmy się więc, że możemy kiedyś niewłaściwie zareagować w sytuacji zagrożenia życia. Pominąć kogoś, kto w tłumie cichutko czeka w poczekalni na swoją kolejkę, choć może pomocy najbardziej potrzebować. Stąd ta zmiana – mówi dyrektor WCM Marek Piskozub.

Klasyfikacja pacjentów odbywa się w specjalnie wydzielonym pokoju na oddziale ratunkowym. Każdego pacjenta, który się pojawia, przyjmuje dyżurny lekarz, bada go wstępnie i nadaje mu kod.

Cały artykuł www.nto.pl