Pojawiła się groźba, że firmy farmaceutyczne będą musiały oddać część pieniędzy ze sprzedaży leków. A wszystko przez to, że NFZ ogłosił, że istnieje ryzyko, że dojdzie do przekroczenia budżetu przewidzianego na refundację w 2018 r. Gdy do takiego przekroczenia dojdzie, można uruchomić mechanizm payback, czyli część pieniędzy wydanych poza ustalony budżet, producenci musieliby oddać.

NFZ podał w ocenie skutków projektu zarządzenia w sprawie programów lekowych, skierowanym do konsultacji społecznych, że wprowadzenie zmian wynikających z obwieszczenia refundacyjnego Ministra Zdrowia może skutkować przekroczeniem całkowitego budżetu na refundacje w 2018 r. a zatem istnieje groźba, że pierwszy raz będą zmuszeni do uruchomienia mechanizmu pay-back.

Wiceminister zdrowia Marcin Czech podkreśla, że nie chcą uruchamiać tego mechanizmu. - Mamy zapisy w innych częściach prawa nakazujące dyscyplinę finansów i chcielibyśmy jej pilnować po to, żeby nie wejść w payback – podkreśla Czech i zapowiada, że w najbliższym czasie powołają zespół, który „ma się zająć szukaniem racjonalizacji  w wydatkowaniu pieniędzy, przede wszystkim w programach lekowych”.  Mieliby do niego wejść przedstawiciele Funduszu, ministerstwa zdrowia oraz Agencji Oceny Technologii Medycznych.

Czech podkreśla, że zrobią wszystko, żeby nie „wejść w payback”. -  Nie chcemy tego uruchamiać, bo wzorem lat poprzednich chcielibyśmy dobrze gospodarować budżetem, który Fundusz ma na leki, jednocześnie mamy olbrzymią presję, by dostarczać nowych opcji terapeutycznych pacjentom – podkreśla Czech. - Zdajemy sobie z tego sprawę, że uruchomienie paybacku mogłoby być kłopotliwe dla uczestników rynku, a chcemy by biznes w Polsce mógł planować i realizować swoje plany. Chcemy być partnerem, któremu warto ufać. Natomiast, jeśli będzie tak, że budżet będzie zagrożony, wtedy z tego mechanizmu skorzystamy.

 

Producenci: W Rumunii przez payback poszkodowani byli pacjenci

Krajowi producenci leków przestrzegają przed konsekwencjami uruchomienia payback. Podkreślają, że zagraża on przede wszystkim pacjentom, czego przykładem jest Rumunia, gdzie podobne przepisy doprowadziły do braku leków w aptekach.

„Działający na tamtejszym rynku wytwórcy z obawy przed paybackiem ograniczyli dostawy i przestali dostarczać leki. Poza tym odbieranie krajowym firmom farmaceutycznym ich przychodów ogranicza ich potencjał inwestycyjny i hamuje rozwój – podkreśla Polski Związek Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.

PZPPF dodaje, że pokrywanie przez producentów tańszych leków generycznych większych niż zaplanowało ministerstwo zdrowia wydatków na refundację, czyli tzw. payback jest przerzucaniem na firmy odpowiedzialności za brak dyscypliny budżetowej.

- To bardzo niebezpieczna i krótkowzroczna strategia. Minister, co prawda, nie musi liczyć się z kosztami farmakoterapii, bo jeśli zdecyduje się na refundację nawet najdroższych na świecie leków i nie weźmie pod uwagę, że spożycie farmaceutyków ze względu na demografię rośnie, to i tak połowa kosztów przekroczenia budżetu spadnie na firmy farmaceutyczne, które na decyzję ministra nie miały wpływu. Jednak producenci widząc co się dzieje, będą próbowali zmniejszyć dostawy leków. W konsekwencji spadnie ich dostępność – mówi Krzysztof Kopeć, prezes PZPPF i podkreśla, że payback nie służy też naszej gospodarce, bo dotknie głównie firmy krajowe, ponieważ co drugi sprzedawany w naszych aptekach lek został wyprodukowanych przez rodzimych wytwórców.