Konferencję zorganizowały Stowarzyszenie Dziennikarzy dla Zdrowia oraz stowarzyszenia pacjentów „Pol-Ilko” i "Spina", zaalarmowane planami ograniczenia finansowania sprzętu potrzebnego chorym.
Jak wyjaśniał urolog, prof. Piotr Radziszewski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, nieprawidłowe działanie pęcherza może być skutkiem wad wrodzonych, uszkodzeń neurologicznych (na przykład po wypadku), chorób dróg moczowych lub przerostu prostaty.
W takich przypadkach niezbędne jest cewnikowanie – wprowadzanie do pęcherza elastycznej rurki odprowadzającej mocz. Cewnik nie może być wprowadzony na stałe, ponieważ z czasem nieuchronnie staje się przyczyną zakażenia. Zakażenie układu moczowego często wymaga pobytu w szpitalu, a niekiedy prowadzi do zagrażającej życiu sepsy. Z kolei nieprawidłowe opróżnianie pęcherza może prowadzić do uszkodzeń nerek.
Jak mówił profesor Radziszewski, w przypadku zatrzymania moczu „złotym standardem” jest samocewnikowanie - wykonywane przez samego pacjenta zwykle 4 do 6 razy dziennie. Nie jest to łatwy zabieg, zwłaszcza że cewnik musi być jałowy i po wyjęciu z opakowania nie wolno go na niczym położyć.
W Polsce refundowane są tylko tradycyjne (niepowlekane) cewniki - kosztują około złotówki. Aby je założyć bez powodowania zranień, pacjent musi dokupić sterylny żel nawilżający. Przy aplikacji żelu łatwo zakazić cewnik. Cewniki hydrofilowe nowej generacji są od razu pokryte żelem – ale kosztują prawie 6 złotych za sztukę i nie są refundowane. Niemniej ich stosowanie jest w sumie tańsze i bezpieczniejsze, bo nie wymagają środków pomocniczych i rzadziej dochodzi do trudnych w leczeniu powikłań.
Jak zademonstrował na fantomie Adam Czeladzki (mimo niepełnosprawności jest jednym z najlepszych pilotów szybowcowych w Polsce), nowe cewniki zakłada się wielokrotnie szybciej i łatwiej niż stare - a koszt potrzebnych materiałów dodatkowych sprawia, że to założenie tradycyjnego cewnika kosztuje więcej.
"W Europie już tylko polscy pacjenci używają cenników starego typu, które powodują zakażenia układu moczowego i uszkodzenia cewki moczowej" – mówił prof. Radziszewski.
„Problemy z zaopatrzeniem w odpowiedni sprzęt mają również osoby ze stomią (tzw. sztucznym odbytem) – chirurgicznym połączeniem jelita lub moczowodu z powierzchnią ciała. Przyklejany do skóry brzucha lub odpowiedniej podkładki pośredniej worek stomijny gromadzi wyciekającą treść jelitową.
„Stomia jest zawsze następstwem ciężkiej choroby” – przypomniał prof. Adam Dziki z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Stomia może być wykonywana na pewien czas lub pozostawać na stałe - na przykład Andrzej Piwowarski, prezes Polskiego Towarzystwa Stomijnego POL-ILKO ma dwie stomie od roku 1986 (a były okresy, że stomii wyłaniano u niego nawet pięć). W Polsce żyje około 35 tys. osób ze stomią.
Jak zaznaczył prezes Piwowarski, w Polsce refunduje się tylko jeden worek stomijny dziennie – podczas gdy na przykład w Danii refundacja jest pełna i nie ma żadnych limitów, a na Słowacji oprócz bezpłatnego sprzętu stomijnego pacjenci otrzymują wsparcie finansowe.
Oprócz worków refundowane są tylko niektóre środki pomocnicze, niezbędne do zapewnienia właściwej higieny skóry otaczającej stomię. Bez odpowiednej pielęgnacji może dochodzić do zakażeń, odparzeń i powstawania ran.
Polskie Stowarzyszenie Stomijne POL-ILKO postuluje urealnienie limitów kwotowych na sprzęt stomijny (czyli ich podwyższenie o 50 proc.) oraz całkowitą refundację sprzętu stomijnego i akcesoriów do pielęgnacji stomii. Limity finansowania, które przysługują chorym nie zmieniły się od 10 lat, mimo wzrostu kosztów życia. Stowarzyszenie sprzeciwia się także planowanej przez urzędników konieczności comiesięcznego (zamiast co 3 miesiące) wypełniania dokumentów niezbędnych do otrzymywania sprzętu.
Obecni na konferencji przedstawiciele NFZ i Ministerstwa Zdrowia nie zabierali głosu.