Podobne działania prowadzą prywatni właściciele, którzy zarządzają siecią kilku lub kilkunastu szpitali. Natomiast nie widać żadnych oznak ze strony ustawodawcy, żeby podejmował działania systemowe idące w tym kierunku. A to oznacza, że te działania powinny podejmować podmioty sprawujące nadzór nad podmiotami leczniczymi. W niektórych województwach marszałkowie podejmują już takie próby konsolidacji, jednak poddawane są im tylko szpitale, dla których marszałek jest podmiotem sprawującym nadzór.
Brak koordynacji rozmieszczenia podmiotów leczniczych na terenie Polski, a tym samym również rozmieszczenia szpitali powiatowych oraz zakresów świadczeń, które realizują, powoduje, że mamy do czynienia z nadpodażą usług zdrowotnych.
Bywają takie sytuacje, gdy na terenie tego samego powiatu funkcjonują dwa szpitale, tak jest na przykład w powiatach bytowskim czy czarnkowsko-trzcianeckim. Również bliska odległość dwóch szpitali powiatowych (20-30 km) leżących jednak w dwóch różnych powiatach, może powodować nadpodaż usług zdrowotnych.
Z drugiej strony, co ujawnia się szczególnie podczas procesu kontraktowania świadczeń zdrowotnych przez szpitale na kolejny rok, okazuje się, że większość szpitali posiada potencjał kadrowy, sprzętowy i lokalowy zwykle o 10 do 30 procent wyższy od tego, co w ramach kontraktu oferuje płatnik. Skoro Fundusz, ze względu na swoje zasoby finansowe, nie jest w stanie płacić za świadczenia udzielona poza limitem wynikającym z kontraktu, to jaki sens ma utrzymywanie od 10 do 30 procent potencjału, który nie jest wykorzystywany?
Niezależnie od tego, czy ten potencjał wykorzystujemy, czy nie, ponosimy koszty, tzw. stałe - wynagrodzenia personelu, ogrzania, oświetlenia, sprzątania i konserwacji pomieszczeń oraz utrzymania aparatury medycznej w sprawności. Można zaryzykować twierdzenie, że pozbycie się tego potencjału pozwoliłoby obniżyć koszty funkcjonowania szpitali o 10 do 30 procent.
Podobna sytuacja dotyczy potencjału poszczególnych oddziałów sąsiednich szpitali. Dwa sąsiadujące ze sobą szpitale prowadzą jednakowe oddziały szpitalne, np. ginekologię z położnictwem i pediatrię. Każdy z oddziałów, ze względu na wartość uzyskanych kontraktów z Funduszem, angażuje do ich wykonania tylko 70 procent posiadanego potencjału. W jednym szpitalu lepszy jest oddział pediatryczny, a w drugim ginekologiczny.
Segmentacja usług, polegająca na tym, że jeden szpital oddaje drugiemu pediatrię przejmując od niego ginekologię, ma sens ze względu na to, że w każdym z tych szpitali po reorganizacji potencjał będzie lepiej wykorzystany, a ty samym zmniejszą się koszty ich funkcjonowania.
Szacunki wskazują, że szpital powiatowy, posiadający w swojej strukturze 4 podstawowe oddziały, blok operacyjny oraz intensywną terapię, powinien obsługiwać populację liczącą co najmniej 100 tysięcy ludności. W praktyce jest tak, że istnieje wiele szpitali powiatowych o takim profilu medycznym, które funkcjonują w powiatach liczących od 40 do 60 czy 70 tysięcy ludności. Ta populacja ludności „nie wytworzy” zapotrzebowania na taką ilości świadczeń zdrowotnych, żeby pokryły one koszty funkcjonowania tego szpitala. Dlatego konsolidacja szpitali, zwłaszcza szpitali powiatowych jest nieuchronna. Zbyt duże koszty stałe w stosu do kosztów zmiennych wymuszą taki kierunek zmian.
Janusz Atłachowicz, wiceprezes STOMOZ,
Materiał powstał w ramach projektu "Innowacyjna i sprawna administracja" współfinansowanego ze środków UE w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego, a realizowanego przez Związek Powiatów Polskich.
Oprac. Magdalena Okoniewska
Konsolidacja rozsądnym rozwiązaniem w celu obniżenia kosztów
Wiele szpitali powiatowych, które obsługują zbyt małą populację ludności nie będzie w stanie samodzielnie się utrzymać. Konsolidacja, lub choćby współpraca w ramach konsorcjum dwóch lub więcej szpitali, gdzie można obniżyć koszty stałe, głównie związane z zarządem wydają się jedynym rozsądnym rozwiązaniem - uważa Janusz Atłachowicz, wicepezes Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej.