- Czerpaliśmy ze wszystkich tych pomysłów, które w przeszłości były zgłaszane. Uważam, że jest to rzecz absolutnie najpilniejsza. Mamy, w moim przekonaniu, jakieś odwrócone myślenie na temat wolności i autonomii. Nie ma autonomii uczelni bez autonomii profesorów. A autonomia profesorów uczelni jest wprost uzależniona od tego, czy oni mają wolność wyrażania swoich argumentów, swoich tez popartych argumentami, czy mają wolność przedstawiania swojego punktu widzenia, światopoglądu – do czego uprawnia ich wprost konstytucja. Każdy, także naukowcy, ma prawo do prezentowania swojego światopoglądu filozoficznego, religijnego, także w życiu publicznym - zapowiada minister Czarnek  w wywiadzie dla PAP. Dodaje, że obecnie na uczelniach tego właśnie brakuje.

Część prac prawników gorzej oceniana w ewaluacji>>

 

"Lewactwo" promowane na uczelniach

- Tego niekiedy brakuje na naszych uczelniach. Widzimy i słyszymy, że można organizować konferencje lewicowo-liberalne, lewackie; ale zdarza się, że władze uczelni nie zgadzają się - bo są jakieś protesty - na konferencje konserwatywne, pro-life, chrześcijańskie. Albo kiedy słyszymy o dwudziestu kilku postępowaniach dyscyplinarnych wobec tylko i wyłącznie profesorów, którzy wyrażają swój światopogląd konserwatywny czy chrześcijański. A więc mamy do czynienia z wolnością, czy z absolutną dominacją światopoglądu lewicowo-liberalnego i zakazem głoszenia konserwatywnego? To z wolnością nie ma nic wspólnego - uważa minister.

 

 

Zmiany już wcześniej zapowiadał wiceminister nauki prof. Włodzimierz Bernacki, który tłumaczył, że Konstytucja dla Nauki wymaga korekt. Zapowiadał zmiany w liście czasopism i wydawnictw punktowanych, a także zapisy, które sprawią, że na uczelniach nie będzie można karać za poglądy polityczne. Wiceminister zapowiedział, że trwają już konsultacje z przedstawicielami środowiska akademickiego, czy wycena wydawnictw i czasopism, która teraz obowiązuje, jest właściwa. Zapowiedział, że konieczne są zmiany tak, by polskie czasopisma z zakresu np. nauk humanistycznych czy społecznych miały odpowiednią rangę w środowisku.

- Chodzi o doprecyzowanie zasad, które by pozwalały pracownikom szkół wyższych na swobodne prowadzenie badań naukowych, jak i swobodne wypowiadanie się w przestrzeni szkoły wyższej i w przestrzeni aktywności publicznej - pracownicy uczelni byli karani przez gremia akademickie za swoje poglądy polityczne - powiedział wiceminister. Dopytywany o pracę trzech zespołów monitorujących działanie ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym wymienił, że jeden z zespołów - kierowany przez prof. Macieja Żylicza - monitoruje wdrażanie Ustawy 2.0. Drugi zespół - prof. Skrzydlewskiego - zajmuje się ustawą w kontekście humanistyki i nauk społecznych. A zespół prof. Parucha zajmuje się spojrzeniem na Ustawę z perspektywy roku 2020/2021.

 

Część propozycji odbierana pozytywnie

- Przywrócenie minimum kadrowego to jednak propozycja do rozważenia na kolejne lata (po ewaluacji w roku 2022). Wymaga jednak wprowadzenia pewnych mechanizmów chroniących przed „nicnierobieniem” profesorów. Generalnie jednak pozytywnie oceniam zapowiedź, że sam dorobek naukowy nie będzie wpływał na politykę kadrową; że opłacało się będzie zatrudniać profesorów/doktorów habilitowanych. Oczywiście nie może dochodzić do ww. patologii. - ocenia dr hab. Grzegorz Krawiec, prof. Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.  - Należałoby jednak stworzyć pewien nowy system, w którym współpracują ze sobą pracownicy różnych pokoleń. Obecny system, wprowadzony przez Gowina, powoduje ostrą walkę między młodymi i starszymi akademikami. Gowin stanął po stronie młodych (wypowiadając się z pogardą o „zgrzybiałych profesorach”, co ocenić należy nagannie)  - tłumaczy.

Dodaje, że najlepszy system szkolnictwa wyższego jest taki, w którym łączy się zalety młodych i zalety starszych pracowników nauki. Młody człowiek może więcej pisać do zagranicznych czasopism, podróżować po świecie itd. Starszy zaś ma niezbędne doświadczenie życiowe/naukowe/zawodowe a także kontakty; starszy może także kształcić młodszych, być ich mentorem itd. Wszystko to można połączyć z korzyścią dla uczelni. Można tutaj zastosować analogię do sportu, gdzie starsi sportowcy wycofują się z konkurowania, ale wspierają i szkolą młodszych.

- Z pewną nadzieją podjeść można do zapowiedzi weryfikacji listy czasopism. Osobiście uważam, że stanowi ona wielką formę ograniczania wolności nauki i docelowo powinna być zlikwidowana. Jednak na pewno się tak nie stanie przy najbliższej ewaluacji. Warto więc ją zmienić. Dotychczasowa lista zrobiona została byle jak. I jest to odpowiednie określenie: „byle jak”. Jednak w środowisku pojawiają głosy, iż kolejna modyfikacja tej listy również będzie robiona w sposób niewłaściwy. Przypomnę, że w obszarze prawa wiele zasłużonych czasopism (np. „Samorząd Terytorialny” czy „Finanse Komunalne”) ma minimalną liczbę punktów, czyli 20. Zaś pisma nowe („młode”) mają po 40 punktów. Należy to zmienić. Ja już dzisiaj spotkałem się z pomysłami (po wypowiedzi wiceministra), iż do ministerstwa należy zgłaszać odpowiednie propozycje zmian - tłumaczy prof. Krawiec. Dodaje, że wolność wypowiedzi jest dobrze chroniona na gruncie obecnie obowiązujących przepisów. Nie należy zatem dokonywać zmian, ale wzajemnie szanować siebie i swoje poglądy. Problem tkwi nie w przepisach prawnych, ale w tym jak w praktyce szanujemy wolność wypowiedzi innych, a gdy sami korzystamy z tej wolności: czy nie przekraczamy jej granic.