- Wprowadzimy zachęty dla tych, którzy chcą iść na studia z zakresu nauk medycznych, ale z powodów finansowych nie są w stanie tego robić teraz. Rozwiązaniem jest stosowany z sukcesem na świecie system pożyczek studenckich, nie tylko na same studia, ale sprawy związane z utrzymaniem, pobytem w akademiku, sprawami socjalnymi. Pożyczkę taką będzie można spłacić, uzyskać jej umorzenie, bądź odpracować świadcząc usługi pacjentom, jako lekarz lub inny pracownik medyczny, w systemie publicznej ochrony zdrowia - zapowiada PiS w programie na przyszłą kadencję.

 

Wniosek o kredyt studencki także przez internet>>

 

Dobry sposób na braki kadrowe

Pomysł pozytywnie ocenia Jerzy Gryglewicz, ekspert rynku medycznego z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Uważa on, że to dobry patent na "drenaż mózgów", zwłaszcza że deficyt kadr w szpitalach będzie się tylko pogłębiał, bo wielu starszych lekarzy wkrótce odejdzie na emeryturę, a nie ma ich kto zastąpić.

- To zresztą wcale nie jest nowy pomysł, podobne rozwiązanie z powodzeniem funkcjonowało w latach 80., wtedy szpitale udzielały tzw. stypendiów fundowanych, które potem się odpracowywało - mówi Gryglewicz. Dodaje, że najlepiej, by zapotrzebowanie na lekarzy oceniano na poziomie organów marszałkowskich, bo zminimalizuje to ryzyko, że medykom narzucać będzie się wybór specjalizacji, do której nie czują specjalnego powołania. Nie będzie też mowy o nasyceniu rynku jedną specjalizacją, przy deficycie kadr w innych. 

 

 

 

Czemu nie dla wszystkich

Sceptycznie do rozwiązania podchodzi natomiast dr Jakub Bis, który od lat działa na rzecz popularyzacji preferencyjnych kredytów studenckich. Uważa, że warto zadbać o to, by lepiej funkcjonował obecny system kredytów, bo studenci rzadko w ogóle wiedzą, że mogą wziąć pożyczkę na preferencyjnych zasadach. Banki tego nie popularyzują, bo odsetki są tak niskie, że wcale im na takim kliencie nie zależy.

 

- Na podstawie tak lakonicznych informacji trudno ocenić, jak w praktyce miałoby funkcjonować tego typu rozwiązanie. Z punktu widzenia gospodarki oraz problemu wyjazdów absolwentów medycyny za granicę ma to sens. Jeżeli jednak rozwiązanie miałoby dotyczyć tylko studentów medycyny, należy zastanowić się dlaczego państwo chce obciążać tę grupę młodych ludzi? Co z zasadą równości, dlaczego warunki dla studentów medycyny miałyby być gorsze niż dla tych na kierunkach humanistycznych, czy inżynierskich? Moim zdaniem należy zwrócić uwagę na fakt, iż mamy w Polsce narzędzie, które można byłoby wykorzystać w podobny sposób - chodzi o system preferencyjnych kredytów studenckich, który po prostu nie działa. W Polsce mamy około 1,2 mln studentów, spośród których umowę o kredyt w ubiegłym roku akademickim podpisało niespełna... 4 tysiące osób - tłumaczy.