Ograniczenie stacjonarnej pracy uczelni obowiązywać miało do 30 września 2021 r., jednak resort nauki uznał, że wraz ze spadającą liczbą zakażeń utrzymywanie tego rozporządzenia w mocy zbędne tym bardziej, że stacjonarnie od września pracują szkoły. Zasadą jest więc praca stacjonarna, choć rozporządzenie daje rektorom możliwość podejmowania decyzji o zajęciach zdalnych, ma to być jednak uzasadnione sytuacją pandemiczną.

Uczelnie chcą postawić na nauczanie hybrydowe>>

 

Nie każdy kierunek taki sam

Zgodnie z przepisami rozporządzenia w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania niektórych podmiotów systemu szkolnictwa wyższego i nauki w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 uczelnie mogą organizować część zajęć w formie zdalnej. Może tak być, gdy pozwala na to specyfika danego kierunku.

Możliwe jest też przeprowadzanie egzaminów na odległość, pozwala na to ustawa - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Przewiduje ona możliwość weryfikacji efektów uczenia się przy użyciu środków komunikacji elektronicznej, na podstawie tego przepisu uczelnie mogą zorganizować egzaminy w tym egzamin dyplomowy oraz zaliczenia lub inne formy weryfikacji osiągniętych efektów uczenia się określonych w programie studiów poza siedzibą uczelni lub poza jej filią".

 

Stacjonarnie z elementami pracy hybrydowej

- Pracujemy hybrydowo, ale z naciskiem na zajęcia stacjonarne – mówi nam Magdalena Nieczuja-Goniszewska, rzecznik prasowy Uniwersytetu Gdańskiego. – Zdalnie prowadzona jest część wykładów, te, które gromadzą dużą liczbę osób. Natomiast w przypadku ćwiczeń i warsztatów staramy się, by były one prowadzone stacjonarnie – podkreśla.

 

 

 

Całkowicie stacjonarnie działa Uniwersytet im. Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz większość wydziałów Politechniki Warszawskiej. - Większość wydziałów działa stacjonarnie, tylko na dwóch z dwudziestu wykłady prowadzone są w trybie online – mówi Krzysztof Szymański, rzecznik Politechniki Warszawskiej. Jak dodaje, niekoniecznie jest to kwestia dużej liczby studentów, a warunków lokalowych na tych wydziałach – nie ma tam odpowiednio dużych sal.

Podobne rozwiązanie przyjęto na Uniwersytecie Jagiellońskim – jak mówi nam Adrian Ochlik, rzecznik uczelni, co do zasady zajęcia prowadzone są stacjonarnie. Wyjątkiem są wykłady na dużych wydziałach, np. wydziale prawa. Te prowadzone są w formie hybrydowej, bo w przypadku 300-500 studentów na sali, trudno byłoby zapewnić bezpieczeństwo.

 

Część przyszłych prawników posłucha wykładu w domu

-

 Hybrydowo prowadzonych jest część wykładów z przedmiotów obowiązkowych np. prawa konstytucyjnego lub podstawowych, te najliczniej wybierane przez studentów – mówi prof. Jerzy Pisuliński, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Polega to na tym, że część studentów jest na sali z prowadzącym, a dla pozostałych studentów odbywa się streaming wykładu przez internet. Przygotowaliśmy też dwie sale z lepszymi kamerami i mikrofonami, aby zapewnić nie tylko dobrą jakość obrazu, ale też dźwięku – podkreśla prof. Pisuliński. Dodaje, że na wydziale ustandaryzowano też zestaw narzędzi, z jakich korzysta się przy prowadzeniu zdalnych zajęć, co jest sporym ułatwieniem i dla studentów, i dla prowadzących. Zdalnie mogą być prowadzone seminaria i część dyżurów.

- Prowadzący mogą wybrać sobie formułę, w jakiej odbywać się będzie seminarium - jedynym wymogiem jest uprzedzenie o tym studentów przy rejestracji na seminarium, żeby mieli wybór. W przypadku dyżurów wymagamy, by część z nich odbywała się stacjonarnie tak, żeby każdy miał szansę na nie przyjść – mówi.

 

Inną strategię przyjął Wydział Prawa i Administracji w Warszawie. - Na WPiA UW na wszystkich kierunkach studiów zajęcia prowadzone są stacjonarnie  - mówi Olga Smętek z Biura Promocji Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. - Poszczególni wykładowcy mogą zwrócić się do dziekana o to, by mogli prowadzić zajęcia zdalnie. Taka zgoda udzielana jest w wyjątkowych przypadkach, np. gdy w grę wchodzi kwarantanna, przebywanie poza Warszawą lub przemawia za tym stan zdrowia wykładowcy.

- W naszym instytucie wykłady prowadzone są zdalnie, a ćwiczenia stacjonarnie – mówi natomiast dr hab. Grzegorz Krawiec, prof. Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. – Wygląda to tak, że każdy rok ma wyznaczony jeden dzień zajęć w budynku uczelni  – np. w poniedziałek są zajęcia dla pierwszego, a we wtorek dla czwartego roku. Oczywiście w takim przypadków wymagane jest przestrzeganie reżimu sanitarnego – mówi.

 

W razie potrzeby uczelnie gotowe na zdalną pracę

Jak podkreśla prof. Krawiec, tak nauczyciele akademiccy, jak i studenci oswoili się w poprzednim roku ze zdalną pracą. - Liczymy się z tym, że jeżeli liczba zakażeń wzrośnie, będziemy musieli znów przerzucić się na taką formułę. Tym razem jednak mamy już odpowiednie narzędzia i możemy się na to przestawić właściwie z dnia na dzień – tłumaczy.

Podobnie sprawa wygląda na WPIA , który – jak podkreśla prof. Pisuliński – nie będzie już zdany wyłącznie na Teamsa.

- Jest o wiele lepiej niż na początku epidemii, wdrożyliśmy nową platformę e-learningową, która umożliwia dzielenie studentów na grupy, zamieszczanie nagrań, materiałów do nauki, ocenianie prac. Nie trzeba już dodawać kilkuset studentów ręcznie do grupy wykładowej, bo platforma jest zintegrowana z systemem USOS. Dodatkowo platforma pozwala na nagrywanie samego prowadzącego, co usuwa część problemów związanych z utrwalaniem wizerunku studentów. W razie potrzeby wdrożone rozwiązania pozwolą nam łatwiej przejść na pracę zdalną - tłumaczy profesor Pisuliński.